Wieść o zatrzymaniu Tomasza Kałużnego, aktualnego burmistrza Wrześni, zajęła czołówki ogólnopolskich mediów w poranek 9 listopada. Fala doniesień i komentarzy ruszyła po publikacji przez Centralne Biuro Antykorupcyjne komunikatu, że włodarz miasta miał żądać łapówki za umożliwienie dalszej realizacji inwestycji biogazowni. Niemal natychmiast po informacji od CBA głos zabrał na „X” (dawny Twitter) Zbigniew Ziobro drwiąc, że koperta powinna mieć logo Platformy Obywatelskiej. Burmistrz jeszcze tego samego dnia udzielił wywiadu lokalnej gazecie. Stwierdził, że zarzuty mu postawione opierają się na pomówieniach, sprzecznościach i nieprawdziwe osób oskarżonych w tej sprawie. Zarzuca CBA, że jako służba „uwikłana w działania przeciw opozycji” przy okazji chce przed wyborami samorządowymi uderzyć w popularnego burmistrza z PO.
Już w poniedziałek, 6 listopada we Wrześni pojawiły się plotki, że wokół burmistrza tego miasta odbywają się działania jednej ze służb. Od tego dnia poznański oddział Prokuratury Krajowej zastosował wobec Tomasza Kałużnego, jako podejrzanego, środek zapobiegawczy na czas trwania postępowania. Burmistrz został zawieszony w swoich obowiązkach, a te przejął jego pierwszy zastępca Artur Mokracki. Informacje przeciekły do mediów w środę, 8 listopada. Okazało się, że tą służbą jest Centralne Biuro Antykorupcyjne, a na Kałużnym ciążą zarzuty złożenia korupcyjnej propozycji jednemu z przedsiębiorców. Dzień później, po komunikacie CBA w tej sprawie, wiedzieliśmy już więcej. Śledztwo prowadzi CBA pod nadzorem Wielkopolskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Poznaniu. Jak informuje służba – postępowanie dotyczy „powoływania się przez ustalone osoby w okresie od grudnia 2017 roku do września 2019 roku na terenie całego kraju na wpływy w instytucjach państwowych i samorządowych, a także utwierdzania innych osób w przekonaniu o istnieniu takich wpływów oraz podjęcia się pośrednictwa w załatwianiu spraw w instytucjach publicznych, w zamian za udzielanie korzyści majątkowych, tj. o przestępstwo z art. 230 §1 kk” – podano w komunikacie. Jak dalej wyjaśnia CBA, T. Kałużny miał przez inne osoby złożyć korupcyjną propozycję przedsiębiorcy, w zamian, by ten mógł kontynuować swoją inwestycję budowy biogazowni. Przedsiębiorca miał się jednak nie zgodzić na wręczenie 200 000 złotych rzekomej łapówki i stąd inwestycja miała nie dojść do skutku. Na tej podstawie CBA wkroczyła do domu burmistrza, a przeszukując go zabezpieczyła dowody rzeczowe, które mogą mieć znaczenie w sprawie. Sam T. Kałużny został doprowadzony przed oblicze prokuratora. Po usłyszeniu zarzutu zastosowano wobec niego zawieszenie w czynnościach służbowych, zakaz opuszczania kraju, dozór policji, poręcznie majątkowe i zakaz kontaktu z innymi podejrzanymi w sprawie.
*Ziobro mówi, burmistrz odpowiada*
O godzinie 7.22 rano Zbigniew Ziobro triumfował w mediach społecznościowych: „Koperta powinna mieć logo Platformy Obywatelskiej. Burmistrz Wrześni usłyszał właśnie zarzuty korupcyjne. Jak na „demokratę” przystało zażądał od przedsiębiorcy 200 tys. zł łapówki. W zamian burmistrz był gotów cofnąć wypowiedzenie umowy dzierżawy nieruchomości pod budowę biogazowni. Biznesmen odmówił – więc dzierżawę stracił. Podejrzanemu samorządowcowi grozi teraz 10 lat więzienia”. Jeszcze tego samego dnia głos zabrał sam Tomasz Kałużny udzielając wywiadu Wiadomościom Wrzesińskim. Zasugerował on, że sprawa ma tło polityczne. Jak informuje na łamach gazety burmistrz, sprawa biogazowni ciągnie się od 6 lat, ale ani on, ani podległy mu urząd nie są stroną tego postępowania. W ocenie T. Kałużnego sprawa dotyczy podejrzanych przedsiębiorców, którzy być może chcą się teraz „wybielić” przed CBA oskarżając burmistrza, bo grożą im wysokie wyroki karne. Jak dodaje włodarz gminy, w sprawie jest mnóstwo sprzeczności, wzajemnych wykluczeń i zasłyszeń. „Według tych pomówień podobno chciałem zostać skorumpowany w zamian za podjęcie decyzji, których nie mogłem podjąć, bo nie należą nawet do kompetencji burmistrza. Nigdy nie żądałem od nikogo żadnej łapówki, a w szczególności w związku z budową biogazowni, co zarzuca mi prokurator” – powiedział Wiadomościom Wrzesińskim burmistrz.
Według pomówień Kałużny za łapówkę miał cofnąć wypowiedzenie umowy dzierżawy terenu, na którym miała powstać biogazownia. Jednak na podparcie tej tezy są w jego ocenie tylko pomówienia, do tego ze sobą sprzeczne. „Stanowczo podkreślam, że nic takiego nie miało miejsca. Jako burmistrz nie miałem prawa ani wypowiedzieć tej umowy dzierżawy, ani tym bardziej cofnąć wypowiedzenia. Takie prawo miał wyłącznie zarząd wrzesińskich wodociągów i zresztą skutecznie skorzystał z tego prawa. Umowa została rozwiązana” – tłumaczy gazecie burmistrz. Dodał, że biogazownia i tak nie mogła powstać, bo nikt nie zgadzał się na gromadzenie w niej odpadów, w tym zwierzęcych. Ta sprawa została zresztą zgłoszona przez przedsiębiorcę do Prokuratury, ale ta odmówiła wszczęcia śledztwa. Dlatego T. Kałużny doszukuje się w tym działaniu drugiego dna. W jego ocenie to nie przypadek, że temat „odżywa” na 5 miesięcy przed wyborami samorządowymi. „(…) od dawna CBA cieszy się opinią służby uwikłanej w działania przeciw opozycji demokratycznej, która wygrała ostatnie wybory. Słyszymy przecież opinie, że CBA powinno zostać zlikwidowane. To ostatnia szansa na dobranie się do ludzi Platformy i opozycji w ogóle. Jeżeli ktoś rzeczywiście chciałby zlikwidować CBA, zapewne usłyszy oskarżenia, że likwidując, chce chronić kolegów z Platformy takich jak ja. Każdy może sam to ocenić. Czy to wszystko kwestia przypadku?” – pyta retorycznie w rozmowie z wrzesińską gazetą burmistrz. Tomasz Kałużny zapewnił, że będzie walczył o swoje dobre imię, a pomawiający go ponieśli konsekwencję. Zapowiedział także, że działania prokuratury zaskarży do sądu. ALEKSANDER KARWOWSKI