Na to pytanie próbowała znaleźć odpowiedź garstka osób, która wzięła udział w dyskusji zamykającej Dni Pary 2017. Do jednej z hal wachlarzowych całego obiektu przybyli ci, którym na sercu leży, by ten obiekt czekała lepsza i bardziej łaskawa przyszłość.
Czwartego dnia Dni Pary 2017, całe to niezwykle cenne wydarzenie, zamykało spotkanie panelowe, podczas którego mieszkańcy zmierzyli się z zagadnieniem przyszłości zabytkowych terenów znajdujących się wzdłuż ulicy Składowej. Moderator spotkania Krzysztof Modrzejewski, prezes Gnieźnieńskiego Stowarzyszenia Miłośników Kolei przedstawił pomysł organizacji, na której czele stoi, na zagospodarowanie parowozowni. Jak podkreśla, trzeba być przygotowanym na różne scenariusze przyszłości tego miejsca, nawet tak abstrakcyjne jak zamienienie obiektów w jakieś dziwaczne centrum handlowe, jednak nie wyobraża sobie niezrealizowania jednego, słusznego scenariusza – utworzenia muzeum. Choć o Narodowym Muzeum Kolejnictwa w Gnieźnie mówi się dopiero od kilku miesięcy za sprawą dyskusji toczącej się w Senacie RP, to temat zaczyna interesować coraz szersze kręgi. – Ten obiekt ma duszę – mówi z dużą pewnością Robert Gaweł, senator. – Warty jest tego, by go zachować i nie przekształcić w coś bardzo prostego. Dlatego walczymy o narodowe muzeum. Musimy sobie uzmysłowić, że już dawno temu zapadły decyzje, że w Warszawie ma powstać takie „niby muzeum” o nazwie „Stacja Muzeum”. Na ten projekt przeznaczonych ma być 120 mln zł. Wyobraźmy sobie sytuację, że już wszystko było poukładane i przychodzi senator z Gniezna, który mówi, że jest lepszy obiekt, który powinien być muzeum narodowym. Dlatego sytuacja jest trudna i my musimy stworzyć lobby silniejsze, które przekona premier rządu, że koncepcja warszawska może być realizowana, ale nie w takiej skali finansowej – wyraźnie irytuje się. Jak podkreśla, temat jest o tyle trudny, że projekt zwany „Stacja Warszawa”, to wielkie pieniądze, które może zarobić PKP. Obecnie narodowy przewoźnik posiada wielce atrakcyjne grunty w centrum Warszawy, na których znajduje się Muzeum Kolejnictwa. Spółka nie ukrywa, że teren przeznaczy pod zabudowę dewelopersko-biurową, a eksponaty przeniesie do nowej instytucji w innym miejscu Warszawy. Cała inwestycja ma być stworzona od nowa i „rozbuchana” do niepotrzebnych rozmiarów, w sytuacji, gdy w Polsce istnieją zaniedbane zabytki kolejnictwa, które bardziej nadawałyby się do zagospodarowania na podobne cele. – Wierzę, że jeszcze mamy szansę. Jak rozmawiam z senatorami spoza Warszawy, to większość jest za tym, by było to Gniezno, a nie tworzono kolejne muzeum w Warszawie. Dla parowozowni jest to ostatnia szansa na uratowanie jej jako całości. Bez dużych pieniędzy państwowych nie da się takiej instytucji stworzyć na poziomie – mówi senator.
Jak objaśnia zakulisowe rozmowy prowadzone w Warszawie Robert Gaweł, Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego wspiera pomysł utworzenia w Gnieźnie narodowego muzeum, ale jako ministerstwo odpowiedzialne za jego utrzymanie wskazuje Ministerstwo Infrastruktury, które sprawuje pieczę nad PKP. To jednak nie kwapi się do senatorskiego pomysłu, zatem parlamentarzyści skupieni w Komisji Infrastruktury wysłali list do premier Szydło, z prośbą o podjęcie stosownych decyzji. Decyzja o utworzeniu muzeum w Gnieźnie finansowanego z budżetu centralnego, miałoby być prezentem dla polskich kolejarzy z okazji przypadającej w 2018 roku setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości.
Jedną z szans na sfinansowanie ewentualnych prac w parowozowni, jest plan PKP na sprzedaż 17 hektarów terenów pokolejowych, znajdujących się za parowozownią, do okolic „trzech mostów”. Tam może powstać duży projekt deweloperski lub przemysłowy. Jak zagospodarowana będzie ta działka zadecyduje ostatecznie PKP, uwzględniając rezultaty pięciodniowych warsztatów urbanistycznych, które odbędą się w Gnieźnie na początku czerwca. W czasie ich trwania mieszkańcy i włodarze mają się zastanowić, jak wykorzystać potencjał tych ważnych w Gnieźnie terenów. – Dlatego działalność Krzysztofa Modrzejewskiego ze stowarzyszeniem ma na celu to, by ludzie poznawszy parowozownię, mówili otwarcie, że chcą tutaj czegoś więcej niż komercję – zauważa R. Gaweł. Co jeśli jednak rząd nie zdecyduje się na utworzenie w Gnieźnie narodowego muzeum kolejnictwa? – Wtedy musimy pomyśleć o ograniczaniu zakresu historycznego w parowozowni – wyjaśnia ten gorszy wariant Krzysztof Modrzejewski. – Zakres historyczny w tym miejscu musi być i to jest bezdyskusyjne. Nie możemy zapomnieć o parowozowni i zrobić z niej wydmuszkę. Właśnie te warsztaty urbanistyczne w czerwcu mają pomóc w znalezieniu tego wariantu, który miałby w to muzeum partycypować i je finansować. My na warsztaty pójdziemy ze swoim projektem uzupełnionym o głosy mieszkańców – wyjaśnia. Jak podkreślali zebrani na spotkaniu panelowym w parowozowni, nie ulega wątpliwości, że utrzymanie muzeum to duży koszt, w przypadku, gdy nie dołoży się do jego funkcjonowania rząd lub samorząd. Wstępnie mówi się o 4-6 mln złotych rocznie. – By to wszystko miało sens, musimy zachować wartość historyczną obiektu, oraz otworzyć na komercję tę dalszą część terenów biegnących do „trzech mostów”. Tam możliwa byłaby pełna komercjalizacja, która mogłaby sfinansować rewitalizację parowozowni. Przybyli na spotkanie mieszkańcy z dużą troską wypowiadali się o potrzebnie uratowania parowozowni. A jej los leży na sercu nie tylko mieszkańcom Gniezna. Na spotkanie przybył także mieszkaniec okolic Jeleniej Góry, którego parowozownia zainteresowała przypadkiem. Jak sam wspominał, zauroczyła go, kiedy obok niej przejeżdżał. Od tego czasu przygląda się historii tego miejsca i kibicuje dobremu jego zagospodarowaniu. Turysta podzielił się także kilkoma pomysłami do wykorzystania, jak np. stworzenie we wnętrzach swoistej wystawy techniki, gdzie prywatni kolekcjonerzy mogliby wystawiać swoje zabytkowe pojazdy, stworzyć kolejkę parową, która objeżdżałaby teren parowozowni oraz wybudować centrum rozrywki dla dzieci, w którym poznawałyby w przystępny sposób technikę kolejnictwa. Inni przybyli zwrócili uwagę na zabytkowe urządzenia marki Siemens, które parowozownia posiada, a mogą być unikatem na skalę europejską – obrotnicę oraz żuraw. Zgodzono się, że dla promocji warto je sfilmować, pokazać jak działają i zainteresować ich niezłym stanem niemieckiego producenta, który może w celach marketingowych wykorzystać i wspomóc przy okazji ich renowację. Dość oczywistymi pomysłami były: utworzenie hostelu w parowozowni dla tych, którzy chcą w niej spędzić więcej czasu, utworzenie industrialnego pubu czy przestrzeni kulturalnej na wystawy i koncerty oraz stworzenie sklepu z pamiątkami kolejarskimi.Jak pokazała dyskusja, temat jest niezwykle ważny. Wszystkie pomysły na przyszłość parowozowni i terenów pokolejowych, zbierane będą podczas warsztatów urbanistycznych 5-9 czerwca, w których udział wziąć mogą wszyscy zainteresowani.
ALEKSANDER KARWOWSKI