O kondycji tego produktu turystycznego, tak mocno związanego z Gnieznem i regionem debatowali naukowcy oraz przedstawiciele samorządów z województwa Wielkopolskiego i Kujawsko-Pomorskiego, przez których tereny ten szlak biegnie. Od 2011 roku Szlak Piastowski funkcjonuje w nowej, rozszerzonej formule obejmując miasta, które wcześniej na jego trasie się nie znajdowały. Ile jest tych Piastów w obecnym szlaku? Echa tych zmian nie milkną, a tezy zwolenników i przeciwników zmian ciągle rozbrzmiewają.
Jak podkreślają gospodarze spotkania, czyli naukowcy z Instytutu Kultury Europejskiej w Gnieźnie, wobec licznych sporów, które narosły w kwestii przebudowy szlaku, potrzeba dialogu na neutralnym gruncie. „Debata przeprowadzona na neutralnym, apolitycznym gruncie, przyczyni się do rozwiania kontrowersji, które w ostatnim czasie narosły wokół Szlaku Piastowskiego i będzie okazją do wypracowania spójnej koncepcji jego funkcjonowania” – zachęcali organizatorzy. Czy to możliwe znając różnice dzielące naukowców i samorządowców dotyczące kształtu i znaczenia szlaku? Jak się okazuje, nie jest to łatwe zadanie. Sam szlak zaistniał w świadomości mieszkańców regionu w latach 60. XX wieku, a od lat 70. funkcjonuje formalnie. Jego kształt przez dekady nie ulegał większym modyfikacjom, był skupiony na przestrzeni Poznania, przez Lednicę, Gniezno, Trzemeszno do Kruszwicy i Inowrocławia. W 2011 roku rozpoczęła się jego przebudowa i rozszerzanie. Miał się stać bardziej atrakcyjny dla turystów. I te zmiany skonfliktowały środowisko związane z turystyką. Padały pytania, po co tak wielki szlak, który rozmywa tę „pierwotną piastowskość” i czy warto odbijać ze starego szlaku do innego miasta kilkadziesiąt kilometrów dla zobaczenia kilku zabytków? Spór trwa do dziś.
Szeroki, piastowski szlak?
Za stołem debat zasiedli: prof. Armin Mikos von Rohrscheid, współautor nowego pomysłu na Szlak Piastowski, dr Włodzimierz Łęcki, zwolennik dotychczasowej koncepcji szlaku i były wojewoda poznański oraz Andrzej Kaleniewicz z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Wielkopolskiego w Poznaniu oraz Klaudiusz Święcicki z Katedry Turystyki i Rekreacji UAM w Poznaniu. Właśnie tych czterech naukowców zaprezentowało swoje wizje rozwoju szlaku w obecności urzędników, burmistrzów, prezydentów miast, wójtów gmin z terenu przebiegu szlaku oraz parlamentarzystów i przewodników turystycznych. Dziś Szlak Piastowski to także zabytki takich miejscowości jak Kalisz, Lubiń, Wągrowiec, Inowrocław czy Włocławek. Jak mówi współautor nowej koncepcji szlaku prof. Mikos von Rohrscheidt, zadano sobie przy przebudowie szlaku pytanie: Czy obiekty niezwykle cenne dla swojej epoki, jak np. Muzeum Parowozów czy prehistoryczna osada, mają z tematyką szlaku tak silny związek, że powinny na tym szlaku być? Czy poza tym szlakiem powinny pozostawać obiekty bardzo cenne i absolutnie związane z piastami i epoką piastowską, które temu szlakowi dodają aspekty, jak np. słup drogowy w Koninie, jeden z nielicznychznaków drogowych w Europie, który jest czymś innym niż np. kościoły, których na szlaku mamy niemało? Czy włączyć pole bitwy pod Płowcami, którą stoczył Piast? – mówił naukowiec i stwierdził, że skończyły się czasy wycieczek autokarowych, z których wysypywali się ludzie. Teraz na czasie jest turystyka indywidualna lub rowerowa. – Chodzi o to, by najczcigodniejszy polski szlak przebudować, by był systemem atrakcyjnym. Ustaliliśmy cezurę, że obiekty na szlaku to są te, które nie powstały przed połową X wieku, jako początek państwa piastowskiego i śmiercią ostatniego Piasta Kazimierza Wielkiego. Druga cezura, to żeby szlak się zbyt mocno nie rozrastał, bo Kraków czy Płock też są piastowskie. Niech pozostanie w tych województwach, w których pierwotnie powstał. Jak się okazało, nie było spójnej listy obiektów na szlaku i nie wiadomo było z kim rozmawiać. Różne publikacje o szlaku zawierały różne listy obiektów – zauważa. Jak dodał przedstawiciel GSW Milenium w Gnieźnie, potrzebny był audyt i rozwiązanie trudnych dylematów, jak wykreślenie Łubowa z XVII-wiecznym kościółkiem, a wpisanie piastowskiego Kalisza z płytą grobową Mieszka Starego.
Czy może mniejszy, ale z większą ilością zabytków?
Część tych argumentów podoba się byłemu wojewodzie poznańskiemu dr Włodzimierzowi Łęckiemu, jednak podkreśla on, że dzisiejsza szeroka formuła jednak „rozwadnia” ten szlak. – Uważam, że *Szlak Piastowski jest nadal atrakcyjny, jeśli prowadzi z Poznania, przez Lednicę, Gniezno, Trzemeszno, Mogilno, Strzelno, aż do Kruszwicy, ewentualnie do Inowrocławia. Lansowany obecnie szlak mnie nie przekonuje, może samo Gniezno na tym nie traci, ale cały szlak, jako taki, to już owszem. Mam prośby od przewodników krakowskich czy wrocławskich o oprowadzenie po szlaku, ale interesuje ich Poznań, Gniezno i Kruszwica. To „rozwodnienie” szlaku jest dla mnie dziwne – nie kryje Włodzimierz Łęcki. – Szlak Piastowski nie ma dobrej infrastruktury turystycznej z wyjątkiem Gniezna. Uważam, że od prezydenta Trepińskiego Gniezno wyładniało. To jest bardzo ładne miasto, po którym oprowadzam z przyjemnością. Szlak Piastowski to takie miejsce, gdzie ludzie w jednej miejscowości nie bawią zbyt długo; Gniezno to 2-3 godziny zwiedzania, choć zasługuje na więcej. Turysta nie chce tylko zwiedzać, chce też trochę relaksu i ładnych widoków. Jest dużo wspaniałych zabytków w Wielkopolsce, ale jest kilkanaście pereł z najcenniejszą gnieźnieńską katedrą – mówi były wojewoda. Jak dodaje, boczne odnogi z linearnego ułożenia szlaku na osi Poznań – Kruszwica go nie przekonują, ale niech za ocenę posłużą liczby turystów dojeżdżających z Poznania do Włocławka, czy Wągrowca do Kalisza. W jego ocenie, nie będzie na tych odnogach szlaku frekwencyjnego sukcesu, a turysta odwiedzający Gniezno raczej nie uda się następnie do Wągrowca czy Lądu nad Wartą, tylko pojedzie zobaczyć „Mysią Wieżę” w Kruszwicy. *
*Jak podkreślają autorzy obecnie obowiązującej koncepcji, trasa z nowymi piastowskimi obiektami staje się czytelniejsza i bardziej spójna. *
*ALEKSANDER KARWOWSKI*