Likwidacja gnieźnieńskiego oddziału psychiatrycznego dla dzieci i młodzieży w szpitalu „Dziekanka” to najwyraźniejszy sygnał alarmowy wskazujący, że z psychiatrią dziecięcą w Polsce coś jest nie tak. Kiedy wśród najmłodszych zagrożenia kryzysami psychicznymi rosną lawinowo, a krzywa statystyk prób samobójczych wystrzeliła w górę, w ślad za tym niezrozumiale idzie ograniczanie im instytucjonalnej pomocy. NIK przyjrzała się opiece psychiatrycznej i psychologicznej dla dzieci i młodzieży w Wielkopolsce. Choć szczegółowe wyniki kontroli dopiero przed nami, już teraz widać, że jest źle.
Okres pandemii unaocznił tym, którzy do tej pory tego nie dostrzegali, jaki jest obecnie problem z diagnozowaniem i pomocą dzieciom i młodzieży w kryzysie psychicznym. Ograniczenie spotkań z rówieśnikami, hejt w sieci, presje szkoły i rodziców, co raz częściej odciskają się na najmłodszych. Pandemia tylko to przyspieszyła. Opieka psychologiczna dla najmłodszych stała się tematem dyskusji i powoli przebija się do głównego nurtu polemik. Jednak jak twierdzi Najwyższa Izba Kontroli, nie wiele to zmienia. „Za dużo tonących, za mało kół ratunkowych” – konstatują eksperci, którzy wzięli udział w panelu dyskusyjnym na ten temat w siedzibie NIK w Warszawie. Przedmiotem spotkania były wyniki kontroli doraźnej w Wielkopolsce. Pełne zestawienie i wnioski zostaną przedstawione późną jesienią.
*Stoimy na progu kolejnej epidemii *
„Przepełnione oddziały w szpitalach psychiatrycznych, braki kadry medycznej oraz tragiczne statystyki mówiące o systematycznym wzroście liczby samobójstw dokonywanych przez najmłodszych, to coś więcej niż znaki ostrzegawcze. To diagnoza tego, że zostało nam naprawdę niewiele czasu, jeśli chcemy uniknąć wybuchu epidemii chorób o podłożu psychicznym i psychologicznym” – powiedział na otwarcie panelu eksperckiego Marian Banaś, prezes NIK. Na potwierdzenie tych słów, wystarczy spojrzeć w przerażające statystyki. Według Policji, liczba prób samobójczych wśród dzieci i nastolatków w ciągu ostatnich pięciu lat wzrosła aż o 51%. Liczba śmierci samobójczych o 9%. To rekordowe wskaźniki, wcześniej nienotowane. Tylko w 2022 roku życie próbowało sobie odebrać 2037 młodych osób, a 150 prób zakończyło się tragicznie. A to tylko dane oficjalne, odnotowane w rejestrach.W czasie doraźnej kontroli w Wielkopolsce poznańskiej delegatury NIK, ujawniły się problemy, z którymi zmierzyć muszą się dorośli. Np. przymus bezpośredni. Pacjenci w Szpitalu Klinicznym im. K. Jonschera w Poznaniu byli unieruchamiani nieprzerwanie nawet do 63 dni. Robiono to wielokrotnie i często nielegalnie, np. na korytarzu, bez zachowania intymności, a decyzje wystawiali lekarze do tego nieuprawnieni. Tu NIK zgłosi wniosek do Okręgowego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej. Inny problem to przedłużanie pobytu w szpitalu dziecka z powodu nieustalenia, gdzie ma zostać odesłane po zakończeniu leczenia. Czasami ustalają to sądy, a powoduje to dalszą bezsensowną hospitalizację. Jeden z młodych pacjentów w Wielkopolsce „przesiedział” tak w szpitalu aż 3 miesiące. NIK wytyka też brak współpracy szkół z poradniami psychologiczno-pedagogicznymi, długi czas oczekiwania na pomoc psychologiczną (od złożenia wniosku do podjęcia leczenia w ponad połowie wniosków trwało to aż 61 dni), czy niedostateczne warunki udzielania pomocy. Zdarzało się, że pacjentowi udzielano pomocy na parkingu pod oknami przychodni. Brakuje także certyfikowanych psychoterapeutów, czy samych lecznic (dzieci zdarza się, że korzystają z ośrodków dla dorosłych).
*Kontrola także w Gnieźnie*
Wina za powstałą tragiczną sytuację rozkłada się na wiele stron. Jedną z nich jest wadliwy system, ale część odpowiedzialności ponoszą rodzice, „którzy nie przekazują placówkom oświatowym zaleceń opracowywanych przez poradnie psychologiczno-pedagogiczne. W tej sytuacji np. szkoła nie podejmuje żadnych działań, bo nie jest świadoma, że młody człowiek zmaga się z problemem, który być może go przerasta” – wysuwa tezę NIK. Lucyna Kicińska z Biura ds. zapobiegania zachowaniom samobójczym zauważyła, że rodzice często podważają diagnozy postawione ich dzieciom. Najmłodsi tracą przez to możliwość leczenia farmakologicznego i rozpoczęcia terapii. „Młody człowiek zawsze chce dobrze dla swoich rodziców, ale przez ten brak wysłuchania czuje, że nie spełnia ich oczekiwań. I tu się zaczyna dramat” – oceniła Danuty Hassy, pedagożka z VIII LO w Poznaniu, która zwróciła uwagę, że wielu rodziców nie potrafi rozmawiać ze swoimi dziećmi i wysuwa wobec nich wysokie wymagania. W ramach kontroli doraźnej NIK przyjrzał się także działalności firmy LOG-MED, która w Gnieźnie w ramach umowy z NFZ, prowadziła w kontrolowanym okresie świadczenia dzienne psychiatryczne rehabilitacyjne dla dzieci i młodzieży oraz świadczenia psychiatryczne ambulatoryjne dla dzieci i młodzieży. Jak wynika z wystąpienia pokontrolnego – poradnia posiadała wszelkie udogodnienia wymagane w tego typu placówce oraz ilość wykształconego personelu. Co do działalności merytorycznej, nie wniesiono uwag. ALEKSANDER KARWOWSKI