Ponad 50 imprez w 10 tygodni i 11 letnich weekendów. Świetnym koncertem legendarnego zespoły Hey zakończył się Królewski Festiwal Artystyczny, który już na trwałe wpisał się w kalendarz wakacyjnych miesięcy w Gnieźnie.
Założenia KFA były proste – zagospodarować atrakcjami i kulturą kilkanaście wakacyjnych weekendów, w czasie których zazwyczaj mało w mieście się działo. Pomysł ich zagospodarowania okazał się jednak bardzo dobry, nie tylko dla turystów odwiedzających Gniezno, ale przede wszystkim dla mieszkańców. KFA to widowiska historyczne, koncerty, wystawy, spotkania teatralne i wiele innych. Kolejna edycja festiwalu już za nami, a na jej finał wystąpił legendarny Hey. – Działo się sporo – podsumowuje KFA Damazy Gandurski z Wydziału Promocji i Kultury Urzędu Miasta. – Festiwal głównie wypełniała muzyka, mieliśmy duże koncerty jak Myslovitz, Happysad, Mesajah, Blue Cafe, a dziś na finał Hey, ale było też dużo mniejszych, kameralnych wydarzeń, co już się na stałe wpisało w KFA, np. Weekend Grajków Ulicznych, spotkania teatralne „Bez Kurtyny”, czy weekend, kiedy miastem zawładnęły kabriolety – wylicza. Zagospodarowanie kulturą wszystkich wakacyjnych weekendów pozwoliło nie tylko zaktywizować mieszkańców, ale także ożywić centrum miasta, w którym co tydzień od piątku do niedzieli miały miejsce różne wydarzenia. – To cały czas festiwal kulturalny z wymyślonym przez Piotra Wiśniewskiego mottem „Sześć stanów skupienia kultury” i te sześć stanów cały czas staramy się przybliżać. Jednocześnie w tej nowej formie jest to produkt turystyczny i widzimy, że z roku na rok, coraz więcej ludzi z okolicznych miast na te wydarzenie do Gniezna przyjeżdża – podkreśla D. Gandurski. Na potwierdzenie tych słów można przytoczyć właśnie przykład koncertu finałowego, który zgromadził fanów zespołu Hey z Wielkopolski i sąsiednich regionów. Zespół będący po premierze najnowszego krążka „Błysk”, z uwielbianą wokalistką Kasią Nosowską, nie poprzestał na odegraniu nowej płyty utwór po utworze, bo plenerowe koncerty rządzą się swoimi prawami. Zespół przekrojowo zaprezentował swoje najbardziej charakterystyczne utwory z 25-letniej kariery, co raz za razem wywoływało entuzjazm słuchaczy. Po takim koncercie chyba już nikt z gnieźnian nie zaprząta sobie głowy jeszcze niedawnymi pytaniami, dlaczego w sąsiedniej Wrześni udaje się organizować naprawdę duże koncerty. Od kilku lat w Gnieźnie udaje się zakontraktować zespoły dużego formatu, choć w 2017 roku zapraszano zespoły, które mogą starszym słuchaczom mało mówić. Z pewnością ewolucja i pewne zmiany festiwalu są potrzebne i oczekiwane, a jak będą realizowane – pokażą kolejne edycje. ALEKSANDER KARWOWSKI