Shadow

Jazzowa świeżość uderzyła mocnym, muzycznym piorunem


Jazz powraca do Gniezna w nowej, niezwykle atrakcyjnej odsłonie. Tym razem w Miejskim Ośrodku Kultury, Jazz Klub Amok zaprezentował publiczności zjawisko bardzo świeże, bezkompromisowe i młode – Stanisław Słowiński Quintet.
Sala widowiskowa Miejskiego Ośrodka Kultury okazała się nader atrakcyjna, by ponownie zagościł w niej jazz. Skupienie publiki blisko sceny sprawiło, że niezwykle energetyczny koncert porażał między sobą muzyków i widownię, bez zbędnych barier w postaci stolików. Tym razem Jazz Club Amok zaprosił do Gniezna nowy objazdowy festiwal jazzowy, któremu patronuje radiowa „Trójka”, pn. „Jazz z Wami”. Za wydarzeniem, które wzięło sobie za cel promocję tego gatunku muzycznego, stoją Mariusz Owczarek i Dariusz Kłeczek, którzy z ambitnym jazzem chcą dotrzeć do wielu ośrodków kultury w Polsce, planując nawet kilkadziesiąt koncertów podczas jednej trasy. Owczarek – niezwykle popularny w kręgu miłośników muzyki redaktor „Trójki”, przed koncertem widząc, że sala MOK wypełniła się niemal po brzegi, zapewnił, że jazz w ramach festiwalu na pewno wróci do Gniezna. To nie pierwsza niespodzianka sobotniego wieczoru, 2 czerwca. Zapowiadany występ Stanisław Słowiński Quintet został wzbogacony niezwykle utalentowanym skrzypkiem hiszpańskim Apel-lesem Carodem Requesensem, który obecnie rozwija swoje umiejętności w Nowym Jorku. Obaj, z liderem grupy Staszkiem Słowińskim, jako skrzypkowie uzupełniają się w ciekawy sposób: Apel-les gra z dużym wyczuciem, wrażliwością, choć nie brak mu ostrego pazura, a Słowiński to bezkompromisowy muzyczny „bandzior”, pełen ekspresji, punkowego zacięcia, tworzący ze wspaniałym zespołem na scenie prawdziwą rebelię. Obaj muzycy poznali się i zaprzyjaźnili podczas Międzynarodowego Jazzowego Konkursu Skrzypcowego im. Zbigniewa Seiferta, który w przeszłości wygrywali. Jak mówili w kuluarach między dwoma koncertowymi setami widzowie, dawno takiej jazzowej energii w Gnieźnie nie było. Wszyscy muzycy dobrani w kwintecie nie odstają poziomem, grają równo, ciągną wyśmienicie tło za Słowińskim i Requesensem. – Słowiński to w ogóle ważna postać dla świata muzyki, robiąca oszałamiającą karierę – mówi Krzysztof Gronikowski, organizator koncertu i popularyzator jazzu. – W jednym z komentarzy gra Słowińskiego została nazwana „Cudem nad Wisłą”, porównywany jest do Możdżera, choć to inne instrumentarium, ale jakość, maestria są podobnego rzędu – mówi z podziwem.Słowiński pochodzi z utalentowanej muzycznie rodziny, jego mama jest wokalistką, tata to również wybitny skrzypek. Miejsca na naszych łamach nie ma, by w skrócie zmieścić nagrody i wyróżnienia Słowińskiego juniora zbierane na wielu festiwalach. Dla wielu widzów koncert był porażający, wszak na scenie grała sama jazzowa młodzież, która jakby wpisuje się w słowa Tymona Tymańskiego, byłego basistę legendarnej Miłości, który mówiąc o jazzowej młodości, wspomniał: „nie chcieliśmy grać jakiegoś jazzuzazzu”. Tę estetykę pewnego odejścia od jazzu tradycyjnego, ukazuje też Słowiński z zespołem. To odkrycie być może spowoduje, że do Gniezna częściej będą zapraszane zespoły młode, ale niezwykle utalentowane. Publika, być może zaskoczona wysoką mocą energetyczną koncertu (choć łagodnych fal jazzu nie brakowało) nie może odmówić niezwyczajnego talentu poskramiania skrzypiec przez Słowińskiego.
ALEKSANDER KARWOWSKI