Znany i charakterystyczny lokal umiejscowiony u wylotu Rynku, tuż przy ul. Dąbrówki w Gnieźnie, Urząd Miejski wystawi na sprzedaż. Jak zapewniają urzędnicy, dotychczas nie cieszył się powodzeniem najemców i wymaga ogromnych nakładów finansowych.
Historia apteki do niedawna usytuowanej w narożniku pięknej kamienicy jest długa. W 1796 roku, po jej otworzeniu, była to druga zaledwie apteka w Gnieźnie. Założył ją przybywający tu z Poznania D. B. Elsner uzyskując wcześniej koncesję od cesarza Fryderyka Wilhelma, jednak jeszcze wtedy nie mieściła się we wspomnianej kamienicy, tylko w bloku rynkowym. Po pożarze miasta w 1819 roku reaktywowała się już przy ul. Dąbrówki przyjmując nazwę „Pod Lwem”, którego podobizna w formie płaskorzeźby „strzeże” gmachu z elewacji. Na przestrzeni lat właściciele apteki się zmieniali. W czasie niemieckiej okupacji zmieniła nazwę na „Apotheke zum Lowen”. Po wojnie skład apteczny upaństwowiono. Dla wielu gnieźnian apteka ta kojarzy się nierozerwalnie z nazwiskiem Apanas. Edmund i Janina – małżeństwo farmaceutów podjęło tu pracę w 1965 roku. W 1990 roku apteka została sprywatyzowana i działała do 2013 roku, kiedy po znacznym podniesieniu opłat przez miasto, zrezygnowano z wynajmu. Po nim nastąpiła dla lokalu zła passa. Atrakcyjnie – zdawałoby się – położony lokal, nie mógł znaleźć stałego najemcy. W 2014 roku wynajęło go Regionalne Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa, ale by rozpocząć w nim działalność jako punkt poboru krwi, potrzeba było kosztownego remontu. Ceny przedstawiane przez firmy wykonawcze były gigantyczne (ponad 1 mln złotych), więc z lokalu zrezygnowano.
Od lat lokal niszczeje, choć ostatnio był wynajmowany na sklep z tanimi produktami, to jednak władze miasta nie chcą już deficytowego lokalu utrzymywać. Sam lokal ma 330 metrów powierzchni, jednak tylko mniejsza część z tego metrażu znajduje się na parterze. Podziemia przynależne do niego to prawdziwy labirynt pomieszczeń i ciągów komunikacyjnych, usytuowanych nawet na kilku poziomach. Ta „nieustawność” podziemi odstrasza potencjalnych najemców. Stąd pomysł na sprzedaż lokalu.
* Sprzedać czy wynajmować? Rozłam wśród radnych prezydenckiej koalicji*
Jak można było się tego spodziewać, temat wywołał wśród radnych opiniujących projekt uchwały mówiącej o sprzedaży – poruszenie. Z jednej strony to sentyment do świetnie ulokowanego i znanego kilku pokoleniom gnieźnian lokalu, z drugiej strony koszty remontu nieopłacalne dla miasta do wzięcia na swoje barki. Przeciwnikiem sprzedawania miejskich lokali usytuowanych w centrum miasta jest radny Paweł Kamiński, który uważa, że można na nich zarabiać. – Mieszkańcy patrzą z sentymentem na ten lokal, bo przez lata funkcjonowała tam apteka – zauważył z kolei radny Arkadiusz Masłowski i zaproponował wynajęcie pomieszczeń ponownie na te cele. Michał Powałowski, wiceprezydent miasta, przyznał, że takie rozmowy z jedną z sieci aptecznych trwały i były zaangażowane, jednak ponownie barierą okazały się wnętrza wymagające dużych nakładów remontowych, szczególnie, że dziś apteka musi spełniać inne standardy niż miało to miejsce w czasie funkcjonowania „Apteki pod Lwem”. – Mamy do wyboru. Albo ta substancja będzie niszczała i państwo radni zarzucicie nam, że nic nie zrobiliśmy, albo spróbujemy to zbyć – apelował Tomasz Budasz, prezydent miasta. Dodał, że sprzedaż ma większe uzasadnienie ekonomiczne, szczególnie, że czynsz dla ostatniego najemcy wynosił zaledwie 3 złote za m kw., a i tak inni potencjalni najemcy się w to miejsce „nie pchali”. – To nie jest lokal z rodzaju „sreber rodowych”, których się nie wyzbywa. On wymaga sporego remontu. Nikt z dzierżawców nie wrzuci tam kilkuset tysięcy złotych, aby być może za pół roku zlikwidować działalność, gdy mu biznes nie wyjdzie – zauważył radny Zdzisław Kujawa. – My jako miasto oddające w wynajem, biznesu na tym nie zrobimy – dodał.
Zgoda radnych na sprzedaż lokalu nie oznacza jeszcze, że znajdzie on nabywcę. Najpierw musi zostać wyceniony. Jeśli natomiast do tego czasu znajdzie się chętny na wynajem, wiceprezydent Powałowski zapewnia, że podjęte zostaną z nim rozmowy. – Jeśli to będzie perspektywiczny, długofalowy najem, to będzie to do zrealizowania. Uchwała nie zamyka drogi do dalszego najmu – zauważył. Paweł Kamiński zaproponował, by miasto samo wyremontowało lokal, ale M. Powałowski zauważył, że jest to bezcelowe, gdyż skala przebudowy podziemi jest duża i może nie sprostać wymaganiom konkretnego potencjalnego najemcy. Remont trzeba przeprowadzić pod kątem nowej działalności, a dziś nikt nie wie jaka ona będzie. Radna Angelika Ślachcińska zauważyła, że być może problem z brakiem najemców wynika ze słabego promowania takich lokali przez sam magistrat. W ocenie radnej, komunikat na stronie internetowej to za mało. – Szczerze, to jestem dziś zaskoczona, że tam już za 3 złote za metr kwadratowy było można wynająć lokal. Być może jakbyśmy bardziej skupili się na tym, by promować takie lokale, to może łatwiej byłoby znaleźć najemcę długoletniego na ten lokal. Będę przeciwna jego sprzedaży – zapowiedziała.
Ostatecznie w głosowaniu rada się podzieliła. Za sprzedażą lokalu było 13 radnych, przeciw 7 (oprócz radnych opozycyjnych także radna Ślachcińska oraz radny niezależny J. Brzuszkiewicz), 3 się wstrzymało od głosu (T. Dzionek, A. Masłowski, B. Młodzikowska). ALEKSANDER KARWOWSKI