To był już 49. koncert zorganizowany przez Agencję Artystyczną „JazzGra” oraz Jazz Club „Amok”. Tym razem w Miejskim Ośrodku Kultury wystąpiła ponownie, po 11 latach łódzka formacja Yankel Band (wówczas o nazwie Kapela Jankiela). W sali widowiskowej MOK można było zobaczyć i usłyszeć zespół w składzie: Piotr Przybył na skrzypcach, gitarzysta Krzysztof Kociszewski oraz basista Radosław Wróbel. Gnieźnieński występ był dalszą częścią obchodów 15-lecia istnienia formacji z Łodzi, a po raz pierwszy (i chyba nie ostatni) z Yankelem zagrała Sylwia Walczak (cajon, bębny afrykańskie). Koncert przypadł do gustu gnieźnieńskim melomanom może dlatego, że muzycy zaprezentowali bardzo ciekawy i różnorodny program, w którym brzmiały elementy jazzu, bluesa, muzyki etnicznej, klimaty wyniesione z tradycji cygańskiej oraz hiszpańskiej. Łódzka grupa zafundowała widowni długą, ale zdecydowanie niemęczącą wędrówkę po stylach muzycznych w nurcie etnicznym. Nie obyło się, głównie w drugiej części koncertu, bez standardów jazzowych w stylu gipsy swing (warto przy tej okazji dodać, że ci muzycy nagrywali płyty między innymi z takimi tuzami, jak Krzysztof Ścierański, Maciej Strzelczyk czy Tomas Sanchez, a jak przyznał Krzysztof Gronikowski, organizator koncertu, łódzki Yankel Band to ulubiona formacja Nigel’a Kennedy’ego). Pierwsza część koncertu to utwory autorskie łódzkich muzyków – „Noc w Lizbonie”, „Taniec z mrówkami”, „Espania”, „Ziemia obiecana”, „Tsunami” i „Zardzewiały tramwaj”. – Tytuł „Ziemia obiecana” nie jest przypadkowy, gdyż po raz pierwszy ten utwór ukazał się na płycie „4 Łodź” i dotyczy wielokulturowości Łodzi, gdzie swego czasu współistniały z sobą narodowości polska, żydowska, niemiecka i rosyjska. Wpływy tych czterech kultur są w jakiejś mierze widoczne w naszej muzyce – powiedział gitarzysta Krzysztof Kociszewski. Druga odsłona to (oprócz dwóch utworów autorskich) standardy – bluesowe, jazzowe, swingowe, muzyka latynoska i… bałkański koloryt. „Yankel” zakończył gnieźnieński występ „Besarabią”. Publiczność bardzo ciepło przyjęła muzykę zespołu, który czerpie z różnych źródeł, kreując jednak własne brzmienie. Po owacjach na stojąco, muzycy zagrali na bis, już na wyciszenie, nastrojową „Hodowlę stokrotek”.