Shadow

„Marek, jesteś u siebie!”

Tak skandowali widzowie do Marka Piekarczyka, lidera kultowego zespołu TSA, który 11 września wystąpił ze swoim akustycznym projektem w amfiteatrze Centrum Kultury „eSTeDe”. Nic dziwnego, że posiadacz jednego z najlepszych głosów w polskiej muzyce, został tak ciepło przyjęty przez publikę, wszak spędził on w Gnieźnie kilkanaście lat życia.
Występ Piekarczyka był najgłośniejszym wydarzeniem 9. Festiwalu Wyobraźni, który wrócił do „eSTeDe” po pandemicznej przerwie i otworzył on tegoroczny sezon kulturalny w tej powiatowej jednostce. Wokaliście na scenie amfiteatru towarzyszyli przyjaciele z Bochni, w której obecnie mieszka oraz sekcja smyczkowa, która potęgowała siłę muzyczną akustycznego koncertu. W repertuarze znalazły się nie tylko największe i najlepiej znane utwory TSA, ale też Piekarczyk zaprezentował utwory polskich muzyków, których ceni i którzy kształtowali jego muzyczne gusta, m.in. Tadeusza Nalepy, Michała Burano, czy zespołu Testament. Ale muzyka to nie wszystko to, czego oczekiwała gnieźnieńska publiczność. Marek Piekarczyk jest w Gnieźnie uwielbiany, bowiem mieszkał tu przez prawie 15 lat życia i nigdy nie ma problemu ze wspomnieniem tego czasu i podkreślaniem jak Gniezno jest ważne w jego życiu. Wśród publiczności nie zabrakło zatem jego przyjaciół i kolegów z młodości, z czasu, gdy mieszkał przy ulicy Sobieskiego. Właśnie świetna interakcja zespołu z publicznością sprawiła, że w upalny dzień końca lata, wydarzył się koncert, który będzie zapamiętany na długo. Piekarczyk między utworami przytaczał anegdoty z jego życia związane z Gnieznem, obserwując okoliczne drzewa opowiadał o topografii miasta, wspominał też jak wspinał się po rynnie do okna dawnego kina „Pocisk” przy ówczesnej ulicy Walki Młodych (dziś Jana Pawła II), by nielegalnie dostać się na koncert Niebiesko-Czarnych, którego gwiazdą był Czesław Wydrzycki (Niemen). Mimo prób zrzucenie go z owej rynny przez milicjanta z okna sąsiedniej komendy Milicji Obywatelskiej za pomocą miotły, młody Piekarczyk dostał się w końcu do środka i w euforii oklaskiwał koncert, który wlał mu w serce rock&roll.
Ostatecznie Marek Piekarczyk wraz z rodziną opuścił Gniezno w 1966 roku, kiedy jego ojciec (wojskowy) został stąd wyrzucony z jednostki i przeniesiony do Bochni. Brak przynależności do partii oraz ochrzczenie syna w Poznaniu były tu jednymi z argumentów. Innym była organizacja przez państwo hucznych obchodów 1000-lecia państwa polskiego, w które zaangażowało się silnie wojsko. Wyjeżdżając z miasta, w którym nie skończył nawet pierwszej klasy ogólniaka, późniejszy wokalista zapamiętał czołgi na ulicach i budowane barykady. W tej atmosferze opuszczał Gniezno jadąc w nieznane. Jednak w kolejnych latach do pierwszej stolicy Polski wraca, nie tylko z koncertami. Ostatnio Marka Piekarczyka mogliśmy przez kilka dni widywać na gnieźnieńskich ulicach, bowiem wraz z Muzeum Początków Państwa Polskiego przygotowywał utwór w nowym projekcie muzealników pt. „Piast Superstars”, w którym wciela się w postać Bolesława Krzywoustego i wyprawia się ze swoją drużyną „Na Kołobrzeg!”. Sobotni koncert był wręcz euforycznie przyjęty i wokalistę oraz muzyków żegnały brawa na stojąco prosząc tym samym aż o trzy bisy. ALEKSANDER KARWOWSKI