Około 50 osób protestowało przed gmachem Sądu Rejonowego w Gnieźnie w obronie Sądu Najwyższego. „Przejęto władzę wykonawczą, ustawodawczą, teraz chcą zabrać ostatni bastion obrony obywatela – władzę sądowniczą” – mówili gnieźnianie. Spotkanie choć bez skandowania haseł, przyjęło formę dyskusji o stanie praworządności i poszanowania praw obywateli w Polsce.
Tysiące osób zebrało się 3 lipca w kilkudziesięciu miejscowościach w Polsce, by przed budynkami sądów i administracji zamanifestować sprzeciw próbie niekonstytucyjnego odwołania I prezes Sądu Najwyższego i wymiany jego składu. „To ostatni bastion obrony obywatela przed zakusami władzy” – padło podczas spotkania przed gnieźnieńskim Sądem Rejonowym. Około 50 osób zebrało się we wtorkowy wieczór przed gmachem reprezentującym wymiar sprawiedliwości, jednak forma protestu nie przypominała tej sprzed roku, kiedy pierwszy raz na ulice obywatele wyszli niezadowoleni z faktu upolityczniania sądów i Trybunału Konstytucyjnego. – Czy jeśli mocą zwykłej ustawy możemy odwołać prezes Sądu Najwyższego, której kadencja jest zapisana w konstytucji, to czy możemy tak samo odwołać prezydenta RP? – pytano w Gnieźnie. – Oczywiście to absurd – odpowiadano. Protest przybrał formę dyskusji między zebranymi, a fragment chodnika przed sądem mógł przypominać starożytną agorę, na której ścierały się różne poglądy polityczne. – Zebraliśmy się tutaj dlatego, że nie „bo nie”, tylko dlatego, że ktoś umyślnie społeczeństwo podzielił, rozwarstwił. Powstał gorszy sort, gorsi ludzie i lepsi, ci namaszczeni przez władzę. Z mojej strony nie ma na to zgody – mówił na początku spotkania Piotr Szczepański. Dyskutowano nad siłą protestów, stanem praworządności państwa pod rządami Prawa i Sprawiedliwości, ścierano poglądy. Swoista debata trwała ponad godzinę, w trakcie której zastanawiano się otwarcie, jak przerodzić protesty w nowy ład, który musi w kraju nastąpić i nie przypominać politycznie już tego co było i jest teraz. Wyrażano także zaniepokojenie, że stan świadomości obywatelskiej jest ciągle niski, m.in. pojawiały się głosy, że brakuje ludzi młodych, a najwięcej protestuje osób pamiętających ustrój Polski Ludowej, której analogia do czasów dzisiejszych nasuwa się wielu osobom i dlatego są przed sądem.
– Te wybory są wolne i będą nasze, wybierajmy swoich kandydatów – mówił jeden z mieszkańców wspominając o zbliżających się wyborach samorządowych. Wtórowali mu inni zauważając, że samorządy to jeszcze ostoja względnej normalności i trzeba je utrzymać poza naciskami z Warszawy. – Jeszcze mamy swoje prawa, jeszcze jest Unia Europejska – mówiła inna gnieźnianka. Nie brakowało także słów zwątpienia ale z dozą nadziei. – Mówimy, że PiS jest zły, że kupowanie głosów za 500 plus. To wszystko wiemy, ale czekam na spotkanie, podczas którego umówimy się, kto będzie startował w wyborach, jaki będzie program, jak odwrócić szkodliwe zmiany. Nie można tego robić na dziesięć dni przed wyborami. Zastanawiałam się, czy dziś przyjść, ale jestem zupełnie przeciwna podejściu, że i tak to nic nie da. Przyszłam, choć mam mieszane odczucia. I chodzić będę w dalszym ciągu. Czekam na organizację ruchu, debat – padło z ust jednej z protestujących kobiet. – Musimy pchnąć naszą wyobraźnię na nowe tory. Tak długo nie odbierzemy szkodliwej władzy PiS-owi, dopóki nie wytworzymy czegoś, co nas wszystkich połączy. Musimy spoić całe społeczeństwo i nikogo nie wykluczać – mówił Paweł Bartkowiak. W trakcie spotkania pojawiły się pierwsze zapowiedzi zorganizowania debat i dyskusji, panelu dyskusyjnego o samoorganizowaniu się społecznym, lokalnym, pozapartyjnym. Taką wolę wyraził m.in. Grzegorz Kamiński, jeden z inicjatorów spontanicznych spotkań przed gmachem sądu w Gnieźnie. ALEKSANDER KARWOWSKI