Shadow

Pani Maria ukończyła 100 lat!

Maria Nowak z Gniezna w tym roku skończyła 100 lat. Z tej okazji w piątek, 28 lipca dla szanownej jubilatki przygotowano uroczystość, poprzez którą postanowiono uczcić to wyjątkowe wydarzenie. Zaproszeni goście spotkali się w gnieźnieńskim Domu Pomocy Społecznej, w którym pani Maria przebywa od 2014 roku.

W uroczystości z okazji setnych urodzin pani Marii uczestniczyli najbliżsi jubilatki: rodzina i przyjaciele, społeczność Domu Pomocy Społecznej, ksiądz z parafii pw. św. Wawrzyńca, a także przedstawiciel Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Tego dnia nie zabrakło życzeń i gratulacji, a także – jak to bywa w przypadku urodzin – prezentów, kwiatów, tortu i symbolicznej lampki szampana. – Sto lat, to czas, który dla większości z nas, zwłaszcza na początku życiowej drogi, wydaje się nie do osiągnięcia; czas, w którym można zebrać mnóstwo doświadczeń, mądrości, przeżyć wspaniałe chwile. Sto lat to swoistego rodzaju pamiętnik, w którym zaznaczone są blaski i cienie codziennego życia. Pani Maria zamieszkała w naszym domu 2 września 2014 roku. Zawsze uśmiechnięta, optymistycznie patrząca w przyszłość, dostrzegająca drugiego człowieka i zawsze twierdząca, że trzeba dbać o swoją kondycję, trzeba dużo spacerować na świeżym powietrzu – wspominała Małgorzata Owczarzak – Musiałowska, dyrektor DPS w Gnieźnie. Mimo statecznego wieku pani Maria cieszy się dobrą kondycją fizyczną i psychiczną, nie brakuje jej również poczucia humoru i życzliwego uśmiechu dla każdego. Zapytana o przepis na dożycie sędziwego wieku w tak dobrej kondycji, odpowiada: – dużo korzystać ze świeżego powietrza, uśmiechać się, być grzecznym i miłym dla otoczenia, nie sprzeczać się z ludźmi, to na pewno będzie się długo żyło. – Wrodzone i mocno zakorzenione życzliwość i miłość do drugiego człowieka dały o sobie znać również w dniu urodzin. – Wszystkim gnieźnianom życzę wszystkiego najlepszego, dużo zdrowia i żeby powtarzali moją kondycję – mówiła jubilatka. Urodzinowa uroczystość upłynęła w miłej, rodzinnej atmosferze, przy kawie i ciastku prowadzono rozmowy, w których prym wiodły wspomnienia.

Co ciekawe, czytelnicy „Przemian” mieli okazję już poznać panią Marię. W 2015 roku na łamach naszego tygodnika ukazał się artykuł, poprzez który dzisiejsza stulatka postanowiła podzielić się wrażeniami z pobytu w Domu Pomocy Społecznej. Przypomnijmy fragment wspomnianego artykułu, którego przesłanie nie straciło, a wręcz przeciwnie – biorąc pod uwagę kondycję i wiek, jakiego w tym miejscu dożyła pani Maria – zyskało na wartości:

– Liczę 91 lat. Wahałam się, czy przyjść do tego domu, lecz żałuję, że wcześniej nie podjęłam tej decyzji – pisała w liście do naszej redakcji  Wówczas odwiedziłam panią Marię, by zobaczyć, jak wygląda jej życie w DPS po blisko pół roku pobytu. Pani Maria o przyjęcie do DPS wystąpiła sama, z własnej nieprzymuszonej woli. – Pracowałam w Pogotowiu Ratunkowym w Gnieźnie, byłam pielęgniarką. Tam mówiliśmy na to miejsce „dom starców”, a przed oczami zawsze mieliśmy starych, niedołężnych ludzi, na wózkach, albo przy chodzikach – przyznaje kobieta i dodaje, że bardzo szybko okazało się, że miejsce to jest jednak nie „domem starców”, a „domem spokojnej starości”. W życiu miała dobrze: przestronne, dwupokojowe mieszkanie przy ul. Roosevelta, blisko do supermarketu i parku. W mieszkaniu było radio, telewizja i instrumenty, na których często grywała. Najgorsza jednak, jak przyznaje, była samotność i monotonność dnia codziennego. – Bywało tak, że ugotowałam dziesięć klopsów i przez tydzień na obiad te klopsy jadłam. Bez towarzystwa, bez przyjaciół; większość już nie żyje, a ci, którzy żyją, są w gorszym stanie fizycznym i psychicznym ode mnie – mówi ze smutkiem. To właśnie te dwie rzeczy – samotność i monotonność – sprawiły, że zapadła decyzja: Dom Pomocy Społecznej w Gnieźnie. Najpierw strach i niepewność, czy decyzja była dobra, dzisiaj – żal, że decyzja zapadła tak późno. W swoim liście pani Maria dokładnie opisuje, jak spędza czas, czym się zajmuje na co dzień, wiele ciepłych słów kieruje również w stronę pielęgniarek, opiekunów i kierowników placówki. – Ci wszyscy ludzie bardzo o nas tutaj dbają. Najbardziej podoba mi się tutaj to, że wszyscy potrafimy się porozumieć. Nie możemy narzekać na nudę: jest telewizor, piękny ogród, do którego wychodzę na spacery. Każdego dnia mamy również terapię i spotkania, podczas których odbywają się zajęcia plastyczne i muzyczne – wylicza pani Maria i cały czas podkreśla, że najważniejsze jest to, że wszyscy są razem, że dla słowa „samotność” nie ma tutaj miejsca. Wszystko wskazuje na to, że powoli w naszym społeczeństwie zmienia się postrzeganie Domów Pomocy Społecznej. To prawda – decyzja o znalezieniu miejsca dla jednego z ukochanych członków w domu spokojnej starości nie należy do łatwych. Jednak nierzadko zmusza nas do tego kilka powodów: choroba, wymagająca ciągłej opieki, własna sytuacja zdrowotna, czy też ciężka sytuacja rodzinna. Bywa też tak – jak w przypadku pani Marii – że samotność jest nie do zniesienia. Starość może i jest smutna, jednak może być pięknym i ciekawy czasem. Ważne, by w tej jesieni życia nieustannie towarzyszyły dobre samopoczucie, spokój ducha i przekonanie, że nie zostało się odepchniętym na boczny tor. Jak podkreśla pani Maria – to zależy tylko od nas samych.

Dostojnej Jubilatce najserdeczniejsze życzenia – długich lat życia w dobrym zdrowiu i aby każdy kolejny dzień był pełen życzliwości i miłości osób najbliższych – składa również redakcja tygodnika „Przemiany na Szlaku Piastowskim”.

KINGA STRZELEC