Choć poezja może wydawać się zajęciem, z którym nierozłącznie wiąże się samotność, to jednak poeci nie są na nią skazani. Udowadnia to Krzysztof Szymoniak, na którego 70. urodziny przybyli do gnieźnieńskiej biblioteki entuzjaści jego talentu, koleżanki i koledzy oraz przyjaciele po fachu. Poeta, dziennikarz, fotograf – wcześniej wykładowca akademicki, a dziś także podróżnik, wcale nie odłożył pióra (nie odstawił klawiatury mówiąc ściślej) i ciągle pokazuje, że emerytura zawodowa nie musi równać się zaprzestaniu wykonywania wielu zajęć. Wręcz przeciwnie. Szymoniak pracuje i przed nami kolejne jego wydawnictwo, które ukaże się w grudniu br.
Dzień 20 czerwca był dla Krzysztofa Szymoniaka intensywny. Choć historia świata poezji i literatury wielokrotnie udowadniała, że w dniu urodzin, twórcy opierający swą działalność na potyczkach z własną wrażliwością, często niezrozumiale zostają sami, to jednak w tym wypadku tak nie było. W dniu swych 70. urodzin Szymoniak otrzymał w magistracie medal „Za zasługi dla Województwa Wielkopolskiego”, który przyznaje marszałek regionu. – To wyróżnienie dla nas, dla całego gnieźnieńskiego środowiska kulturalnego, bo gdyby nie to środowisko – moja publiczność, nie miałbym dla kogo pisać – przyznał z wyraźnym wzruszeniem laureat. Jak dodał, cieszył się przez całą swoją 45-letnią twórczość wsparciem kolegów, instytucji i znajomych. O godzinie 17, w siedzibie Biblioteki Publicznej Miasta Gniezna, jubilat i w tym momencie już honorowo odznaczony, spotkał się z bliskimi, znajomymi, przyjaciółmi i wszystkimi tymi, którzy chcieli z nim w ten jego ważny dzień być. Nie było to spotkanie autorskie i nie miało oficjalnego charakteru, ale progi biblioteki były dla każdego otwarte, tak jak otwarte były kilka dekad temu, kiedy właśnie w tym budynku i w tej samej sali, debiutował Szymoniak ze swoimi wierszami. Bo to właśnie ten poeta nierozerwalnie złączony jest z historią biblioteki, życiem literackim w mieście i regionie, Grupą Literacką „Drzewo” tu wyrosłą i z przyczyn której organizowano w mieście „Piastowskie Lato Poezji”. Spotkanie z Jubilatem było zatem doskonałą okazją do wyszukania w bibliotecznym archiwum zdjęć, katalogów, programów i protokołów związanych z tymi zjawiskami, które miały tutaj miejsce. Oczywiście, wtedy – jak i teraz, z czynnym udziałem i wsparciem Krzysztofa Szymoniaka.
*Żyć uczciwie, tu i teraz*
Jak podkreślił Szymoniak – samo urodzinowe spotkanie, na które przyjechali przyjaciele i znajomi z Polski i okolic, daje przypuszczenie, że jego praca miała sens. Jednak, żeby do takich chwil mogło dojść, potrzeba spełnienia pewnego warunku: – Trzeba po prostu być uczciwym człowiekiem. I by zasłużyć sobie na taką właśnie opinię, trzeba się starać całym swoim życiem. Znaleźć godny sposób trwania na tej ziemi i w tym konkretnym miejscu w którym przyszło nam żyć – zauważa. Jak podkreśla poeta, w życiu ważne jest też dokumentowanie tego, co obserwujemy dookoła. On właśnie tak robił. Archiwizował zdjęciami, wierszami, artykułami dla kolejnych pokoleń swoje miasto, region i ludzi. To co stworzył, to są nie tylko dowody jego istnienia, ale także stempel czasu w którym żył. Można się było o tym przekonać na spotkaniu, kiedy zaprezentowano przed gośćmi zdjęcia i materiały z lat 70. i późniejszych, w których jubilat aktywnie jest widoczny. To jego miejsce w tej literackiej historii miasta. Jak dodaje, w życiu twórcy symbioza z publicznością to bardzo ważne zadanie. – My tworzymy dla publiczności, a ona odwdzięcza się przyjściem do teatru, na spotkanie autorskie czy na wystawę. Musimy ją uhonorować na wszelkie możliwe sposoby – podkreśla zdecydowanie.
Pięć lat temu, w czasie swoich 65. urodzin i 40-lecia pracy twórczej, Szymoniak wspominał mi w tonie nieco melancholijnym, że czas już zwolnić. „Od dwóch miesięcy jestem na emeryturze, więc poznaję Polskę. Jeżdżę w miejsca, do których nie było czasu wcześniej jeździć. Chcę zobaczyć jak wygląda moja ojczyzna – od Helu po Cieszyn, od Słubic po Hajnówkę, a poza tym mam skończonych kilka pozycji książkowych, a dwie jeszcze kończę pisać, więc myślę, że wystarczy. Kończę aktywność czysto literacką, bo to co mam, w zupełności odpowiada temu, jak chciałem się wypowiedzieć. Potem pozostaje już tylko życie, tylko starość. Nie ma złudzeń” – śmiał się z przekąsem w 2018 roku. Pytam zatem dziś – pięć lat później, czy był w tym konsekwentny. Przecież w międzyczasie pojawiały się kolejne wydawnictwa i planowane jest przynajmniej jeszcze jedno. – Faktycznie, dużo podróżowałem. Objechałem kawał Polski. Najwięcej czasu spędziłem w Beskidzie Żywieckim, Śląskim, w Cieszynie i na Zaolziu. Nowych rzeczy właściwie nie pisałem. To co powstało w tym czasie, czyli „Zapiski Cieszyńskie” to rodzaj dziennika podróży. To nie jest sensu stricte literatura powieściowa. Z kolei „365. Archeologia Pamięci” to jest gawęda autobiograficzna z historią Gniezna w tle. To też nie jest czysta literatura. Jestem zatem konsekwentny, że nie produkuję niepotrzebnych bytów literackich, ale jeżeli uważam, że jednak warto coś napisać, to staram się to zrobić raz, a dobrze – mówi Krzysztof Szymoniak.
Zatem przed nami kolejna dobra literatura, bowiem na grudzień autor zapowiada premierę kolejnego wydawnictwa. Będzie to dziennik literacki składający się z zapisków z codziennego życia. „Oraz. Paniczne zapiski emeryta” ma być spektrum stylistycznym gatunków z rozmową włącznie. – Jest to zapis przemyśleń i refleksji, których nigdy nie zmieściłbym w żadnej poezji i żadnej prozie – zauważa Szymoniak. Jak zdradził, książkę zakończy dzień, w którym odbyło się urodzinowe spotkanie w bibliotece. Wspomnienie, dowody w postaci wpisów do pamiątkowej księgi, zostaną przeniesione na łamy wydawnictwa, które będzie kolejnym wkładem Szymoniaka do dziejów literackich miasta. ALEKSANDER KARWOWSKI