Shadow

Ponad milion złotych kary za wycięcie drzew

{CAPTION}
Firma radnego powiatu gnieźnieńskiego Rajmunda Gąsiorka po zakupie zabytkowego parku wraz z zabudowaniami folwarcznymiw Stanisławowie (gmina Września) przystąpiła do, jak to określił sam przedsiębiorca, „porządkowania terenu”. Rozbiórkę zabudowań uzgodniono z Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków, jednak wycięcie 119 drzew, w tym pomnika przyrody było nielegalne. Teraz przyjdzie za to zapłacić duże pieniądze.
Zabytkowy park wraz z umiejscowionymi w nim zabudowaniami folwarcznymi zakupiła spółka Gospodarstwo Rolno-Hodowlane Gąsiorek Sp. j. z siedzibą w Czerniejewie. Partnerem w spółce jest Rajmund Gąsiorek, radny powiatu gnieźnieńskiego. Na początku 2016 roku na terenie parku doszło do rozbiórki zabudowań folwarcznych, a następnie do wycinki drzew. Jak się okazuje, rozbiórka zabudowań folwarcznych była legalna, jednak wycinka drzew już nie. Zarówno park jak i zabudowania folwarczne nie były wpisane do rejestru zabytków, ale znajdowały się w wojewódzkiej ewidencji zabytków. Jak informuje Jolanta Goszczyńska, wielkopolski wojewódzki konserwator zabytków, procedury związane z rozbiórką podwórza folwarcznego zostały przez przedsiębiorcę dotrzymane. – W 2015 r. na wniosek właściciela nieruchomości, po przeanalizowaniu załączonej do niego dokumentacji zawierającej ocenę stanu technicznego oraz inwentaryzację pomiarową i fotograficzną, z powodu złego stanu technicznego z wojewódzkiej ewidencji zabytków zostały wyłączone następujące obiekty wchodzące w skład zespołu folwarcznego, czyli stodoła, obora – owczarnia oraz magazyn zbożowy. Przy czym rozbiórka stodoły została uzgodniona przez Konserwatora Zabytków już w 2010 r. na wniosek Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego, prowadzącego sprawę ówczesnego dzierżawcy zespołu, w związku z zagrażającym życiu katastrofalnym stanem technicznym obiektu – informuje konserwator wojewódzki.
Jednak sprawa wycięcia drzew zbulwersowała nie tylko Stowarzyszenie „Projekt Września”, ale także opinię publiczną. W marcu 2016 roku przedstawiciele stowarzyszenia opublikowali zdjęcia po wycince drzew i skomentowali je wprost: „Widok jest naprawdę przytłaczający. Wycięte zostały bardzo wiekowe drzewa” – pisali na stronie internetowej. Zawiadomili także Gminę, która w tej sprawie wszczęła postępowanie wyjaśniające, które trwało niemal 10 miesięcy. – Postępowanie jest skomplikowane, wymaga przeprowadzenia wielu czynności dowodowych – mówił podczas niedawnej sesji Rady Miasta i Gminy Tomasz Kałużny, burmistrz Wrześni. – W toku postępowania konieczne było zaciągnięcie wiedzy specjalistycznej i powołanie biegłego, ponadto w celu ustalenia okoliczności faktycznych, w tym przypisania odpowiedzialności z tytułu usunięcia drzew konieczne było przesłuchanie świadków, w tym członków skarżącego stowarzyszenia – mówił burmistrz.
Jak informuje Marek Przyjemski, kierownik Referatu Komunalnego Urzędu Miasta i Gminy we Wrześni, postępowanie w końcu się zakończyło. – Zakończyło się nałożeniem administracyjnej kary pieniężnej w wysokości 1 016 152,07 zł za usunięcie 119 sztuk drzew bez wymaganego zezwolenia.
Oburzenia z wycinki nie krył podczas sesji radny Grzegorz Dobrosielski, wiceprzewodniczący rady. – Ten park, który został zniszczony to jest dobytek kultury polskiej, zostały wycięte drzewa szlachetne, a zostawione topole. Chodziło pewnie o to, by całkowicie zniszczyć ten park i zrobić miejsce na budowę kurników – grzmiał podczas obrad. Podjęta przez urzędników decyzja o nałożeniu kary na firmę Rajmunda Gąsiorka cieszy także stowarzyszenie „Projekt Września”. – Kara oczywiście nie przywróci parku do życia, ale na pocieszenie dodajmy, że zgodnie z prawem pieniądze z kar za nielegalną wycinkę trafiają na konto gminy i muszą zostać przeznaczone na ochronę środowiska – mówi Kornel Tomczak, skarbnik stowarzyszenia.
Czy niebagatelna kwota za nielegalną wycinkę wpłynie na konta Wrześni? Wątpliwości ma burmistrz Tomasz Kałużny i krytykuje członków stowarzyszenia. – Podejrzewam, jak znam życie i postępowania administracyjne, że firma z pewnością będzie się odwoływać od tej kary. Wczujcie się państwo w rolę trochę inną, nie działacza stowarzyszenia, tylko przedsiębiorcy, który prowadzi działalność gospodarczą – mówił podczas sesji do zasiadających na widowni, jednak od razu na te słowa odpowiedział Damian Staniszewski, prezes stowarzyszenia. – Nie chodzi o „dowalenie” jakiemukolwiek przedsiębiorcy, ale o to, by każdy stosował się do prawa, które w Polsce obowiązuje – stwierdził stanowczo.
ALEKSANDER KARWOWSKI
Fot. Archiwum Stowarzyszenia „Projekt Września”