Shadow

Ponad tysiąc mieszkańców poparło protest. Co dalej?

O proteście mieszkańców kilku budynków pokolejowych przy ul. Pocztowej w Gnieźnie, których dotychczasowe interwencje i próby rozwiązania problemu (od 2019 roku) z ograniczeniem ruchu ciężarówek o wysokim tonażu nie przyniosły żadnego rezultatu informowaliśmy już na naszych łamach. W minionym tygodniu podsumowano akcję zbierania podpisów pod petycją, wystosowaną przez protestujących mieszkańców.
Zebraliśmy 1025 podpisów. Tyle osób wsparło nasz protest. Chciałbym powiedzieć, że tu nie chodzi tylko o nas, mieszkańców ulicy Pocztowej, ale o Chrobrego, Lecha, Konikowo, Dalkoską, Sobieskiego, Kościuszki. To jest spory fragment miasta, który te ciężarówki rozjeżdżają. Zebrane podpisy przekazaliśmy do Urzędu Miasta i PKP. Chcieliśmy spotkać się bezpośrednio z władzami spółki kolejowej, ale zostało to nam odmówione. Przesłaliśmy listę podpisów zatem pocztą. Czekamy teraz co dalej – powiedział Sławomir Ratajczak, przedstawiciel protestujących mieszkańców i dodał: – Z urzędu mamy odpowiedź, że pan prezydent przekazał te podpisy do PKP i jest całym sercem za nami. Przypomnijmy, protestujący mieszkańcy domagają się zamknięcia działalności bocznicy w tym miejscu, ewentualnie zorganizowanie ruchu kołowego w ten sposób, by nie utrudniało życia mieszkańcom.
– Chciałbym podziękować mediom za zainteresowanie się tym tematem i jego nagłośnieniem w przestrzeni publicznej. Problem pojawił się od 2019 roku, kiedy z panem Sławkiem go podnieśliśmy, to żaden parlamentarzysta nie chciał z nami rozmawiać. Problem ten będzie narastał, bo wiemy, jaki jest plan zagospodarowania miasta dla tego rejonu. Tutaj będzie rozwijało się budownictwo wielorodzinne, co wygeneruje zwiększony ruch pieszych i samochodowy. Dzięki pomocy byłego senatora Roberta Gawła, udało nam się dotrzeć do przewodniczącego senackiej komisji infrastruktury, który wysłał list nie do PKP, bo PKP odpowiada wszystkim tak samo zmieniając tylko adresatów, ale do sekretarza stanu w ministerstwie infrastruktury. Problem nasz sięga już najwyższych szczebli władzy, mamy zatem nadzieję, że coś z tym będzie robione, a nie tylko odbijanie piłeczki – skomentował Paweł Kamiński, miejski radny.
Jak twierdzą protestujący, pojazdy ciężarowe, tzw. „wanny” z kruszywem, ważące po 40 ton, nie tylko zakłócają spokój mieszkańców przez niemal cały dzień, ale swoim ciężarem i wywoływanymi przez niego wibracjami mają niszczyć zabytkowe budynki. (kz)