Shadow

Rada Miasta Gniezna po 2,5 roku zdalnego obradowania, ponownie spotkała się w sali sesyjnej

Aż 40 sesji Rady Miasta Gniezna obecnej kadencji samorządu odbywało się (po raz pierwszy w historii) zdalnie, czyli za pomocą internetu i programu do prowadzenia wirtualnych rozmów. To wydarzenie bez precedensu, bowiem nigdy wcześniej miejscy radni nie decydowali o rozwoju miasta nie spotykając się twarzą w twarz. Pandemia Covid-19 wymusiła nową formę obradowania w trudnym czasie, której czas – na szczęście, już się zakończył.
 W niepewnych pierwszych dniach pandemii (koniec zimy 2020 r.) polskie samorządy, by nie przerywać pracy, przeszły – podobnie jak uczniowie czy firmy – do pracy zdalnej z domu, korzystając z kamerek i mikrofonów oraz oprogramowania do wirtualnych dyskusji. Pierwsze miesiące to pasmo problemów technicznych, wpadek i żmudnego dostosowywania się do tej nieznanej wcześniej formy pracy. Zaczęło się od obrad z domów, ale dość szybko zbudowano w gnieźnieńskiej radzie własny system prowadzenia sesji. Przewodniczący rady zasiadał za stołem prezydialnym w Starym Ratuszu (tam gdzie w zwyczajnym trybie prowadzi sesje), którego wspomagali pracownicy Biura Rady, prezydent z zastępcami i urzędnikami dołączali się z budynku magistratu przy Lecha, a reszta rajców włączała się do dyskusji z własnych mieszkań, czy miejsc w których pracują. System ten, choć niedoskonały, sprawdzał się całkiem dobrze. Jednak po ponad 2,5 roku i 40 „wirtualnych” sesjach, radni z prezydentem i urzędnikami, spotkali się ponownie w gmachu Starego Ratusza. Była to forma, jakby „nowego otwarcia”. Niektórzy radni nie kryli wzruszenia, choć spotykali się prywatnie poza radą, czy na obradach klubów radnych, to spotkanie w takiej formie i w tym miejscu całego grona, było jednak wydarzeniem.
 – I tak, i nie – mówi ze śmiechem Tomasz Budasz, prezydent Gniezna, pytany czy stęsknił się za obradami w formie tradycyjnej. – Takie sesje powodują interakcję i zmuszają do myślenia. Pojawiają się riposty radnych, nawet jak nie dostają głosu od przewodniczącego. Wywołuje się gorąca dyskusja, bo wszystkim nam zależy, by miasto się rozwijało. Ale w czasie spotkań w sieci, trzeba się zgłosić i cierpliwie czekać. Bo w sesji zdalnej, jak mówi dwóch, to pojawia się sprzężenie i nic w ogóle nie słychać. Ale w przypadku sesji nadzwyczajnych obrady w sieci miały tę przewagę, że były zwoływane do konkretnego tematu, szybko go omawialiśmy, sesja 30 minut i koniec tematu. Oszczędzaliśmy ten cenny czas – zauważa T. Budasz. Dla Marka Bartkowicza, szefa klubu Prawa i Sprawiedliwości, forma obrad nie ma znaczenia. Ale… – Człowiek jest wielką wartością i warto za nim tęsknić i warto się z nim spotkać. Lepiej jednak na żywo, choć ja jestem przygotowany do każdych warunków. Dla pracy merytorycznej będzie to lepsze rozwiązanie – podkreśla. „Pocovidowe” obrady otworzył przemówieniem Michał Glejzer, przewodniczący rady, po którego decyzji sesje wróciły do Starego Ratusza. Mówił o historycznym momencie, czyli „przeniesieniu” obrad do sieci w obliczu ogólnoświatowej tragedii rozprzestrzeniania się koronawirusa. – Jeszcze mamy w pamięci te dni grozy, które nastały na początku 2020 roku, kiedy z niepokojem śledziliśmy codziennie napływające dane o liczbie zakażonych, liczbie zmarłych. Te emocje, kiedy dowiadywaliśmy się, że zakażony jest ktoś z naszych bliskich, czy osób nam znanych. Niestety, wśród nas są osoby, które w wyniku epidemii straciły bliskich. Ta pandemia to pierwsze takie zjawisko globalne, które spotkało świat od równo stu lat, czyli epidemii hiszpanki. Mimo że nie przyniosła takich strat jak wtedy, to odcisnęło piętno na naszych umysłach i postrzeganiu rzeczywistości. Nic już nie będzie takie jak było trzy lata temu. Każdy z nasz marzy, by to już nie powróciło – skierował słowa do rady na przywitanie jej przewodniczący.
 Michał Glejzer zwrócił też uwagę na obecnie prowadzone działania wojenne w Ukrainie, na którą bandycko napadła Rosja. – Jesteśmy pierwszym pokoleniem od 77 lat, które doznało grozy wojny za naszymi bezpośrednimi granicami. Mimo że już od 8 lat wojna tli się w zagłębiu Donieckim, to po raz pierwszy zobaczyliśmy, że rakiety spadają blisko polskiej granicy, a mieszkający tam ludzie słyszą grozę wojny i odgłos wybuchu. Mam nadzieję, że ta wojna do nas nie dotrze i dalej będziemy pokoleniem, które nie zaznało grozy wojny i nie będziemy musieli w praktyce przekonywać się, co znaczy artykuł piąty Traktatu Waszyngtońskiego – dodał przewodniczący samorządu. Po tym wystąpieniu przystąpiono do tradycyjnej formuły obrad, jednak zanim do tego doszło, cała Rada Miasta Gniezna minutą ciszy uczciła ofiary pandemii z całego powiatu gnieźnieńskiego. ALEKSANDER KARWOWSKI