Były prezydent, współzałożyciel i pierwszy przewodniczący NSZZ Solidarność jeździ po kraju z cyklem debat pod tytułem „Porozmawiajmy o Polsce”. Jedno z takich spotkań odbyło się w Czwartek, 15 września w Gnieźnie, w Auli Królewskiej gnieźnieńskiego „Medyka”. Przygotowano 230 miejsc siedzących, lecz sala była wypełniona po brzegi, a część osób mimo wszystko musiała stać. Konwencja spotkań to przede wszystkim dyskusja. Po krótkim wprowadzeniu L. Walęsa (przybył do Gniezna m.in. na zaproszenie młodych sympatyków Komitetu Obrony Demokracji) przez ponad godzinę odpowiadał na pytania. Najwięcej emocji wzbudzały jednak wydarzenia ostatnich kilku miesięcy. – Chciałbym mówić z państwem o Polsce. Był taki czas, gdy razem zawalczyliśmy i oswobodziliśmy Polskę. Ustaliliśmy pewne zasady – system polityczny opierający się na trzech nogach – władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej. Ta koncepcja jakoś funkcjonowała. Obecnie, to co się dzieje w Polsce zdecydowanie mi się nie podoba. Nie podoba mi się burzenie tego systemu politycznego oraz to, że tracimy znajomych i przyjaciół jako państwo. Jak ciężko było wywalczyć szanowaną pozycję, by nas wspierano. Obecnie tracimy to wszystko i czym się to zakończy – nie wiem. Co robić, jak się zachowywać? Może tego dowiem się od państwa? – pytała była głowa państwa. – Za te spotkania nie biorę żadnych pieniędzy i tylko szkoda mi mojej Danuśki, bo zostawiam ją samą. Ten sukces każdego z nas kosztował. Jeśli można wspólnymi siłami poprawić to wszystko, a ja wierzę, że tak, to musimy wiele kwestii przedyskutować, by nie popełnić większego błędu. Z państwem porozmawiam o wszystkim, co państwa interesuje. Demokracja, którą wybraliśmy to bardzo dobry system. Nie zapominajmy jednak, że demokracja, to rywalizacja o miejsce na liście wyborczej, o miejsce w parlamencie, ale pod jednym warunkiem – w żelaznych ramach prawa. Im lepiej ono funkcjonuje, tym demokracja lepiej wygląda – mówił L. Wałęsa. Były prezydent wskazywał, że władzę w Polsce można zmienić nie siłą, a demokratycznie, poprzez referendum. Pytany o braci Kaczyńskich i o tym, kto pójdzie za Wałęsą „do boju”, były prezydent RP powiedział: -Mam nadzieję, że pan się do tego dołączy, ale jeśli dojdziemy do porozumienia, co trzeba zrobić, to chętni się znajdą. Ja sam z moją Danuśką nie zrobię porządku w tym kraju. Sytuacja wymaga, byśmy naprostowali naszą demokrację. L. Wałęsa powiedział między innymi o tym, że przejedzie przez cały kraj, by poderwać społeczeństwo do zastanowienia się, co z tą Polską i do działania. – Prowadziłem bój i nie pozwalałem na wojowanie. Zamierzam maszerować z wami. To będzie możliwe, gdy będzie nas więcej solidarnych. Rządzący łamią system, obrażają sąsiadów i nie słuchają sugestii, nawet wyników tego ostatniego głosowania w Unii Europejskiej. Brakuje pokory, można być dumnym, jak ma się rację. Oni niszczą nasz cały dorobek. Poprzez referendum będę domagał się odpowiedzi, czy mają upoważnienie do zmiany systemu. Wybraliśmy ich, by poprawiali rozwiązania. Oni muszą zapytać się narodu, czy chce zmienić system polityczny. Jedna z trzech nóg nie może niszczyć kolejnej. Nie mają prawa na te decyzje. Przez ostanie 10 lat zrobiliśmy wiele, patrzę na te miasta, w których jestem i nie mogę ich poznać. Zapomnieliśmy jednak o jednej rzeczy – o ludziach i to trzeba poprawić – zaakcentował L. Wałęsa. Tadeusz Tomaszewski, były poseł SLD pytał, czy prezydent Andrzej Duda przestrzega prawa i konstytucji i jak oceniana jest sytuacja w Polsce na świecie. – Nie lubię na zewnątrz źle mówić o swoim kraju i naszej władzy, ale ta władza łamie zasady, system i obraża sąsiadów. Prawie cały świat zastanawia się, jak Polsce pomóc. Duma narodowa podpowiada nam, by nikt obcy nie mieszał się w nasze sprawy, ale zablokowaliśmy się, a naród nie poszedł na wybory. Potrzebujemy odblokowania zewnętrznego, by wspólnymi siłami pokojowo rozwiązać problem. By wymusić zmiany, trzeba zorganizować referendum i pokazać światu, że więcej ludzi jest przeciw, niż wybrano. Moim zdaniem prezydent łamie konstytucję i musi trafić pod sąd i trafi. Tylko kiedy? – odpowiadał były prezydent. – Unii Europejskiej przyświecają takie wartości, jak: wolność, równość, braterstwo. Chcę, by w Polsce przyświecały takie wartości, jak: Bóg, honor i Ojczyna. Do których wartości panu bliżej, panie prezydencie? – pytał młody człowiek z sali. – Dziś nie mamy żadnych fundamentów i trwa dyskusja, na jakich fundamentach mamy budować przyszłość? Nie da się budować, jeśli każdy ma inne fundamenty. Dlatego na tę okoliczność zaproponowałem w Europie małą, wspólną konstytucję. To nie chwyciło. Po raz kolejny zaproponowałem, byśmy dogadali się, co do 10 laickich przykazań. Gdyby Europa przyjęła coś takiego, byłyby inne pytania, na przykład jaki system ekonomiczny pod te rozwiązania? Jeśli chodzi o demokrację, nie może być więcej niż jedna kadencja. Nie można być całe życie posłem, politykiem – mówił L. Wałęsa. Janusz Kubacki -Gorwecki, jeden z organizatorów czwartkowego spotkania pytał: – Jak trafić do dzisiejszej młodzieży? W sali są głównie ludzie z pierwszej Solidarności, brakuje młodych. – Gdybym mógł odpowiedzieć na to pytanie dostałbym następnego Nobla. Musimy porozmawiać o błędach przeszłości, wyczyścić ją i narysować przyszłość. W Polsce i na granicach mieliśmy ponad milion żołnierzy sowieckich i nie baliśmy się wówczas. Kiedy papież Jan Paweł II przyjechał do Polski cały świat był zaszokowany. Cały naród brał udział w różnych spotkaniach, nawet komuniści i „bezpieka”. Przestaliśmy się bać. Przez dwadzieścia lat zgromadziłem 10 osób chętnych do boju, a jak Polak został papieżem było nas 10 000 000. Papież nas zgromadził, a my się policzyliśmy i uwierzyliśmy w siebie. Teraz przy budowaniu trzeba połączyć wielką myśl, materializm i dołączyć ducha. Kościół pracuje dla naszego przyszłego życia, a my tu i teraz – ripostował pierwszy przewodniczący NSZZ Solidarność. Bogusława Młodzikowska, była dyrektor I LO pytała: – Mówił pan, że byliśmy państwem demokratycznym, które dawało szanse szczególnie młodemu pokoleniu. Teraz mam wrażenie, że to wszystko się wali, że to wszystko nie jest ważne dla ludzi, którzy obecnie wiodą prym. To, co chcą zrobić z historią, młodym pokoleniem, z narodem jest bardzo niepokojące. Co trzeba zrobić, by przeciwstawić się temu wszystkiemu. Nie mogę słuchać tych kłamstw i z tym zgodzić się, gdyż merytoryczny zasób naszego społeczeństwa jest w sposób podły eliminowany. Jest strach, że zawładną nami ludzie, którzy ani w głowie, ani w sercu nie mają Polski, a tylko swoje idee, które są obce większości naszego społeczeństwa. Czy zdarzy się iskra, która spowoduje ogień? L. Wałęsa odpowiedział: – A po co ja tu jestem? Jeśli tacy ludzie, jak pani, by powiedzieli prawdę, wywołując refleksję, zbudowaliby jeszcze raz Solidarność, ale na poprawionych zasadach. Za czasów mojej prezydentury zabiegaliśmy o Polskę, a dopiero później o obywateli. To był błąd. W tygodniu mogę doprowadzić do wywrotu, ale co będzie później? Komu mam oddać władzę? Nie jesteśmy dogadani programowo. Dlatego te spotkania i rozmowy, aby warto byłoby zwyciężyć. Musimy mądrze wygrywać. Mamy szansę pokojowo to rozegrać. Przyjadę następnie do was, na układanie personalne i programowe. Nie poprowadzę na bój przegrany. Jednak muszę was zapytać, czy macie na to ochotę? Dlatego pomówmy o Polsce. Nie zabrakowało także pytań byłych i obecnych parlamentarzystów o formy nacisku na rządzących i jak zabezpieczyć Polskę na przyszłość. – Wybory nie pozwalają na zmianę systemu. Nie wolno zmieniać trójpodziału władzy, poprosiłem o zdecydowane działania Unii i powinno to wpłynąć na rezygnację tych ludzi, którzy źle rządzą w Polsce, albo na zbudowaniu naszej solidarności, która pomoże im się nawrócić lub wyskoczyć przez… okno. Potrzebuję jednak 2 000 .000 ludzi – zauważył były prezydent. – Koncepcja tych spotkań jest taka, by prezydent poznawał ludzi i ich opinie, dotyczące tego, co dzieje się w Polsce oraz budować wspólnotę, środowisko wokół najważniejszej kwestii – obrony demokracji. Prezydent ma wzmacniać wszystkie środowiska demokratyczne, by połączyły się w jedną siłę i wygrały z Prawem i Sprawiedliwością. Koncepcja referendum będzie realna za dwa, trzy lata. Prezydent i KOD się uzupełniają. Mamy do końca listopada 20 miast od początku tej trasy. Gniezno było siódme lub ósme. Docelowo – cała Polska – zauważył Radomir Szumełda, wiceprzewodniczący Zarządu Krajowego KOD. Niedosytem dla dziennikarzy był jednak brak konferencji prasowej zapowiadanej wcześniej, już po debacie. Pozostaje mieć nadzieję, że jak zapowiadał były prezydent – powróci do Gniezna już po całej trasie „Porozmawiajmy o Polsce”.