Shadow

Trochę Francji w Niechanowie

W poniedziałek, 7 sierpnia ruszył kolejny projekt „Rodzinne kule bule”, który realizowany będzie do października przez Radę Sołecką w Niechanowie, przy współpracy z Fundacją Nasza Wieś z Trzemżala. Chętnych do gry w petanque (petanka) nie brakowało i na pierwsze spotkanie dotarła spora grupa mieszkańców Niechanowa.
Do tej pory takiej gry w kule nie było w Niechanowie. Postanowiliśmy zapoznać mieszkańców z czymś nowym, a więc nie tylko piłka nożna. To alternatywa dla nudy i marazmu oraz trochę „Francji” w Niechanowie. Podglądałam tę grę w gminie Trzemeszno, gdzie Fundacja Nasza Wieś realizowała też taki projekt – powiedziała skarbnik Fundacji Nasza Wieś, Lidia Mądra-Makowska. Teresa Bartz, sołtys Niechanowa natomiast stwierdziła: – Sprawczynią jest pani Lidka, która napisała projekt i dzięki fundacji ten projekt wygrał. Fundacja z Trzemżala jako pierwsza zrealizowała to przedsięwzięcie u siebie. Bardzo popularna gra na południu Francji, w Prowansji – zawitała także do Niechanowa. Zakupiliśmy bule z pieniędzy z tego projektu. Nasza ekipa liczy 26 osób. To dorośli i dzieci. Podczas pierwszego spotkania odwiedził nas pasjonat tej gry ze Śremu, natomiast Waldemar Skory zna dobrze reguły tej gry i może objaśnić nam zasady petanki. Mamy także zaplanowany wyjazd na zawody, gdzie zjawią się zawodnicy z różnych klubów w kraju. Jak powiedział Stefan Bartkowiak z klubu Buler Śrem, od 11 lat związany z petanque, gra ta od 20 lat jest popularna w naszym kraju, natomiast gra się w nią w Polsce od zakończenia drugiej wojny światowej. – Do Polski wrócili wówczas repatrianci z Francji i to oni przywieźli ze sobą kule do gry na Dolny Śląsk – okolice Wałbrzycha i Dzierżoniowa. Kolebką petanki jest południe Francji, chociaż już rzymscy legioniści grali w kule – późniejsze boccie. Partię można rozgrywać w trzech możliwych składach – single, dublety i triplety. Przy grze jeden na jeden i w parach, każdy gracz ma po trzy kule (średnia waga 70 dekagramów), a w zespołach trzyosobowych – każdy gracz ma po 2. Jest też tak zwana „świnka”, mała kulka o średnicy 30 milimetrów, a chodzi o to, by każdy gracz umieścił swoją kulę jak najbliżej drewnianego „prosiaczka”. To jest cel. Po rozgrywce – wyrzuceniu wszystkich kul punktuje się kulę, która jest jak najbliżej celu. W jednym rozdaniu można maksymalnie zdobyć 6 punktów, a gra się do 13. Można grę zakończyć bardzo szybko, ale mecz może trwać też półtorej godziny. Cel wyrzuca się z kółka, a boisko (plac pozbawiony trawy, na przykład utwardzony żwir – przyp. red.) powinno mieć wymiary 12 na 3 m, pełnowymiarowe – 15 na 4 m. Cel powinien być wyrzucony na odległość od 6 do 10 metrów. Do niego dorzuca się kule. To wciągająca zabawa, ucząca pokory i cierpliwości. Uruchamia szereg mięśni, bo gracz dużo się schyla podczas takiej gry. Turnieje czasami trwają po 10 godzin. W tym czasie zawodnicy mają „przechodzone” po 10 kilometrów. To nie jest gra tylko dla seniorów. Fajnie, że w Niechanowie ktoś o tym pomyślał. Są bowiem miejsca, gdzie jeszcze nie ma klubów w Polskiej Federacji Petanque – Lubelskie czy Świętokrzyskie. Natomiast dominujący zawodnicy pochodzą z Żywca. Są rozgrywane mistrzostwa Europy i świata w petankę i jest okazja, by petanka zaistniałą na olimpiadzie. W 2024 w Paryżu Francuzi będą lobbowali, by petanka była dyscypliną towarzyszącą igrzyskom olimpijskim – dodał na koniec S. Bartkowiak.
JAROSŁAW WALERCZAK