Shadow

Tu króluje wielka historia! Koronacja Królewska za nami

Mimo bardzo zmiennej aury, po kilku latach przerwy, Gniezno znowu udowodniło, że to właśnie tutaj koronowano pięciu władców Polski, a wielka historia czerpała dzieje z praźródła bijącego w tym mieście. Koronacja Królewska, czyli festiwal kultury słowiańskiej to jedno z największych tego typu wydarzeń w kraju, które zabiera ludzi jak kapsuła czasu do świata minionego.
Barwnym korowodem mieszczan i gości rozpoczęła się w minioną sobotę kolejna edycja Koronacji Królewskiej. Marka, która powstała w naszym mieście, wróciła po pandemicznej przerwie, by zabrać nas do czasu, z którym całej Polsce Gniezno się kojarzy. Wczesne średniowiecze dla Gniezna było czasem rozkwitu, ale też pożarów i najazdów wojsk wrogich. Jednak marka i pamięć o chlubnej przeszłości nie są zapomniane i dzięki temu festiwalowi możemy się naocznie o tym przekonać. Korowód to tylko inaugurujący wydarzenie punkt programu, jednak przemarsz orszaku królewskiego przez miasto to zachęta dla wszystkich napotkanych osób, by włączyć się do długiego pochodu i udać się z nim na plac św. Wojciecha u podnóża katedry. To tutaj rozbito wielką wioskę, która żyła tak, jak przed wiekami. Przechadzając się pomiędzy kramami i namiotami, było można zakupić rękodzielniczą biżuterię, skóry bydlęce, czy miecze i hełmy, ale także najeść się podpłomykami i placuszkami z kapusty, zagryźć pajdą swojskiego chleba ze smalcem i popić jeszcze kwasem chlebowym. Tu i ówdzie przygrywała muzyka dawna, w jej dźwiękach bili się wojownicy udowadniając sobie nawzajem, który jest sprytniejszy i lepiej włada mieczem. Dla zebranych zaśpiewały też panny Cudawianki, które swym anielskim głosem odepchnęły na chwile zbierające się nad placem ciemne chmury. Nie brakło też atrakcji dla najmłodszych, jak strzelanie z maszyn oblężniczych (oczywiście miniaturowych) i potyczek kartonowym uzbrojeniem. Pewni swoich sił mogli stanąć w szranki z siłaczem w mocowaniu na rękę. Trudno było mu sprostać, a za pokonanie go, czekała nagroda finansowa. Prawdziwą sensacją cieszyły się pokazy woltyżerki. W zachwycie i w aplauzie tłum nagradzał brawurowe popisy jeźdźców, których niosły szybkie i silne, świetnie przygotowane konie.
Choć pogoda płatała psikusa, pod koniec sobotniego dnia próbując torpedować imprezę rzęsistym deszczem, to jednak słoneczna i ciepła niedziela zrekompensowała tę stratę. Koronacja Królewska wróciła na dobre i pokazała, jak dużą wyrwą w letniej scenerii, była pandemiczna przerwa, która nie pozwoliła imprezy zorganizować. Teraz Koronacja ma być już cyklicznie wakacyjną ofertą dla wszystkich spragnionych historii. Do zobaczenia za rok! ALEKSANDER KARWOWSKI