Shadow

Ukraina bliżej gnieźnian


Studiują tutaj, pracują, jest ich coraz więcej – Ukraińcy. Wszyscy ich widzimy, ale czy znamy? Wymiar m.in. poznawczy miał Festiwal Kultur Wschodniosłowiańskich, który poświęcony został Ukrainie. Dwa dni pełne wydarzeń w IKE i MOK, ukazały gnieźnianom często mało znanego ducha ukraińskiego narodu.
Instytut Kultury Europejskiej wraz z Miejskim Ośrodkiem Kultury zorganizowały festiwal, który zwrócił uwagę gnieźnian na sąsiedni kraj – Ukrainę. Choć, co dało się słyszeć, jeszcze nigdy nasze narody nie były tak blisko i zarazem tak daleko od siebie, to wyłączając się z martyrologicznej narracji jaka często przewija się w mediach, może przynieść pozytywny przekaz, a ma on dziś twarz np. studentów, którzy swoje losy związali z gnieźnieńską uczelnią. Właśnie w IKE 18 maja odbyła się pierwsza część Festiwalu Kultur Wschodniosłowiańskich, natomiast 27 maja impreza przeniosła się do sali widowiskowej MOK, by już na większym luzie porozmawiać o współczesnej Ukrainie, jej mieszkańcach i kulturze, która napędza ducha tego narodu. – Od sześciu lat bardzo świadomie budujemy jako Stowarzyszenie społeczno – kulturalne Polska Ukraina, misję „Poznaj sąsiada” – mówi Witold Horowski, konsul honorowy Ukrainy w Poznaniu, jeden z gości festiwalu. – Akcentujemy w wielu projektach to, byśmy budowali kompetencje o tym, co się dzieje za wschodnią granicą. Skupiamy się na Ukrainie, ale dotyczy to także innych państw. Nasze wielkopolskie kompetencje z natury rzeczy są lokowane na zachodzie, bo wydaje nam się, że bliżej jest na zachód, a niewiele osób mentalnie jest w stanie sobie wyobrazić, że Poznań jest dokładnie pośrodku między Brukselą, a Kijowem. Po wielu latach starań to się zmienia – zapewnia.
Sobotni dzień w MOK był okazją do poznania Ukraińców, którzy licznie pojawili się na festiwalu. Głównie byli to studenci IKE, którzy już od wielu lat wnoszą do Gniezna bardzo wiele, współpracując przy okazji różnych wydarzeń kulturalnych czy naukowych. Właśnie ci młodzi przedstawiciele sąsiedniego kraju są tym ważnym elementem, z którego budowane jest wzajemne zaufanie. Ukraińcy uczący się w Gnieźnie znani są z pracowitości i dobrych wyników, często zostają w naszym kraju, doktoryzują się i rozpoczynają kariery naukowe. Tym łatwiej polubić Ukrainę, że nasze kultury są pokrewne i bliskie, o czym przekonać mogli się wszyscy przybyli na festiwal. – Jest wiele tradycji świątecznych, tańce ukraińskie ludowe są podobne do polskich, myślę, że odkrywanie tych wzajemnych zbieżności służy temu, abyśmy budowali wspólnotę państw środkowowschodniej Europy – mówi konsul. Właśnie spotkanie z nim, które poprowadził Dariusz Pilak, dyrektor MOK, miało ciekawy przebieg. Rozmówca bardzo obrazowo i plastycznie tłumaczył widzom, jaka jest sytuacja polityczna na Ukrainie, czym dla Ukraińców jest Polska i szansa pracy oraz nauki w niej. Szczególne wrażenie na zebranych zrobiła opowieść Witolda Horowskiego o wojnie, która toczy się na Ukrainie, o jej roli w gospodarce, polityce. Jak wspomniał, Ukraina nie jest monolityczna jak Polska, ale odwiedzając uroczy Lwów, możemy ulec poczuciu, że życie na Ukrainie toczy się normalnie, tylko kiedy ulicami przechodzi kondukt żałobny z kolejnym nieżywym żołnierzem poległym w obronie granic kraju, uliczny gwar zamiera, a wszyscy udają się na cmentarz pożegnać bohatera. Wojna trawi kraj i jego gospodarkę, co często jest pomijane w dyskusjach o tle historycznym. Jak podkreślał konsul, Ukraińcy pomni swojej historii chcą rozmawiać o trudnej przeszłości z Polakami, ale gdy wojna rozpala wschodnie regiony kraju, wkrada się nerwowość, szczególnie gdy z naszego kraju dobiegają głosy rozliczeń. W. Horowski jest przekonany, że gdy na Ukrainie nastanie pokój, przyjdzie czas na rzetelne rozmowy o wspólnej historii. A dziś młodzi Ukraińcy chcą budować wspólną przyszłość, choćby podejmując pracę w naszym kraju. – Liczba Ukraińców rzeczywiście dynamicznie rośnie i jest to zbieżne ze spadkiem stopy bezrobocia. Cieszymy się z tego, że Ukraińcy wypełniają tę lukę na rynku pracy, być może wywołaną przez tych z nas, którzy wyjechali za pracą na zachód. To jest zjawisko dla Polski korzystne, szczególnie, że zdecydowana większość Ukraińców pracuje już normalnie na umowy, odprowadza składki, podatki i to wszystko to są procesy od strony gospodarczej korzystne – mówi konsul honorowy i zwraca uwagę, że tak szybko rosnąca liczba obywateli z kraju Tarasa Szewczenki może budzić u niektórych niepokój. – Czasami są tworzone takie sytuacje pełne niepokoju, ale chciałbym zwrócić uwagę wszystkich, że to są ludzie, których nie znamy i stąd ten niepokój, ale wystarczy ich poznać. Niedawno byłem na świetnej imprezie, gdzie stowarzyszenie pań w gminie Ryczywół zaprosiło ukraińskie koleżanki z pracy w dużej firmie. Panie siedziały przy kawie, wymieniały się doświadczeniami, rozmawiały o rodzinie, to dla obu stron było przełamaniem niepokoju. Po kilku tygodniach panie zorganizowały wspólne warsztaty bukieciarskie i wymieniały się sposobami układania kwiatów. Pamiętajmy, że dla Ukraińców przyjazd do Polski bardzo często jest pierwszym wyjazdem za granicę i to w dodatku na zachód, którego nie znają. Dla nich wszystko jest nowe i też czują niepokój – podkreśla W. Horowski. Właśnie takie imprezy są tą przestrzenią do wzajemnego poznania siebie, narodów, poszukania rzeczy, które łączą, które mogą dać komfort dobrego, sąsiedzkiego życia, nie tylko między krajami, ale także w naszych blokach i na naszych osiedlach, gdzie Ukraińców pojawia się coraz więcej.
ALEKSANDER KARWOWSKI