Na rynku wydawniczym pojawia się nowa pozycja o wojennym, niezwykle ponurym okresie funkcjonowania szpitala psychiatrycznego „Dziekanka” (wówczas Tiegenhof). Pod redakcją prof. Grażyny Gajewskiej zebrano niezwykłe opowieści dotyczące nie tylko samego szpitala, ile losów pojedynczych ludzi uwikłanych w „Akcję T4”.
Gnieźnianie do obecności ogromnego kompleksu szpitalnego „Dziekanka” przy ul. Poznańskiej są oczywiście przyzwyczajeni. Dziś przejeżdżając obok obiektów z charakterystycznej czerwonej cegły zazwyczaj nikt nie zajmuje swoich myśli wydarzeniami z przeszłości, które za starym, kutym ogrodzeniem działy się na przestrzeni lat dawnych. O ile choroby dotykające ducha człowieka dziś już zaliczane są do tzw. chorób cywilizacyjnych, tożsamych z bardzo szybkim rozwojem cywilizacji i nie budzą obecnie takiego lęku jak przed wiekami, to warto wspomnieć pewien wycinek, ale bardzo istotny w historii szpitala – lata 1939-1945. Literatura dotykająca historii szpitala bardzo lubi się odnosić do jego początków, ówczesnej nowoczesności, innowacji w podejściu do pacjenta i nie ma się temu co dziwić. Od samego początku szpitala w Dziekance obok Gniezna był on wiodącą tego typu jednostką w Europie, szczególnie za czasów dyrektorskich dr Aleksandra Piotrowskiego. Także czasy okupacji, które szpital zamieniły w miejsce przymusowej izolacji o charakterze eksterminacji są w pewnym ograniczonym zakresie opisane. Tym bardzie cieszy ukazująca się książka prof. Grażyny Gajewskiej z Instytutu Kultury Europejskiej, która przybliża nie tylko wstrząsające fakty z samego życia szpitala w czasie wojny, ile pokazuje indywidualne rozterki przymusowo zamykanych tu ludzi. Ich piękno, tęsknoty i bóle. Doktoranci z IKE włożyli dużo pracy, by odnaleźć rodziny zamkniętych w tym czasie ludzi i ukazać ich dramat ze wspomnień jeszcze żyjących członków ich rodzin. – Ta książka jest pokłosiem dwuletniego projektu, który realizowałam ze swoimi współpracowniczkami i współpracownikami – mówi prof. Gajewska. – Szpital nazywany wówczas Tiegenhof był, oprócz podobnej placówki w Warcie, do końca drugiej wojny światowej miejscem, w którym dokonywano pseudoeutanazji, czyli mordowano w nim ludzi. Jest to powszechnie znane, ale ciągle jakby pomijane w publikacjach dotyczących Gniezna. Publikacja dzieli się na dwie części. Pierwsza omawia sytuację po rozpoczęciu „Akcji T4” w Europie zachodniej. Celem akcji było stworzenie sześciu ośrodków w Niemczech, które przeznaczono do przewożenia do nich chorych psychicznie i osób uważanych za niewłaściwe w społeczeństwie niemieckim. W ten sposób wymordowano ponad 70 tys. ludzi. Były także ośrodki w tzw. Kraju Warty służące mordowaniu ludzi, tylko motywowały do tego inne przesłanki. Nie chodziło o czyszczenia rasy aryjskiej, tylko o przejęcie szpitala dla potrzeb wojskowych, a później o eliminowanie wszelkich osób niepożądanych w społeczeństwie – opowiada współautorka pracy naukowej.
Jak podkreśla prof. Grażyna Gajewska ciągle dla wielu faktem nieznanym jest to, że w Dziekance istniał oddział dziecięcy, w którym los nawet kilkuletnich dzieci z Prus Wschodnich i Polski potraktował okrutnie. – Dla mieszkańców Gniezna fakt istnienia tego oddziału może być bardzo ciekawy, tak jak ciekawy jest przypadek jednej z niewielu udanych ucieczek ze szpitala. Po wielu latach zgłosił się do nas Niemiec, który przywiózł nam listy, wiersze swojego dziadka, „pacjenta” Tiegenhofu, osadzonego za alkoholizm i tym samym skazanego na śmierć. Zanim udało mu się uciec pisał wiersze i listy o Dziekance. Wnuk, który zgłosił się do nas, przez wiele lat nie wiedział o historii dziadka, bo często w rodzinach niemieckich temat eksterminacji był uważany za tabu. Wymazywano go z historii rodzinnej. Dopiero po śmierci ojca robiąc porządki na strychu znalazł te wiersze i listy. Zainteresowany nimi odnalazł życiorys dziadka, jego tułaczkę po sześciu szpitalach psychiatrycznych w Niemczech zakończoną pobytem w Tiegenhof w Gnieźnie – mówi profesor Gajewska i dodaje, że dzięki temu zbiegowi okoliczności, udało się odtworzyć jeden z życiorysów osób w szpitalu przetrzymywanych. Książka oprócz wspomnianych zapisków posiada także fotografie i ilustracje, rysunki tworzone przez pacjentów, których historie osobiste są bardzo niezwykłe i zostały opowiedziane na kartach książki. Autorzy pracy dotarli do archiwów niemieckiego szpitala Hadamar współpracującego z Tiegenhof i poznali wstrząsające przypadki osób, które zostały skazane z zupełnie irracjonalnych powodów na śmierć w szpitalu. Grażyna Gajewska nie kryje, że te historie są niekiedy wstrząsające dla niej samej, kiedy ludzie żyjący bardzo kolorowo z dnia na dzień są z bezsensownych przyczyn zamykani i uśmiercani. – W kontekście Gniezna wielka historia wcale nie dzieje się gdzieś daleko – zauważa współautorka pracy. – Historia to jest też coś, w czym uczestniczymy, czego doświadczamy.
Spotkanie autorskie ze współautorkami „Bezużyteczni. Studia nad losami chorych i upośledzonych psychicznie w okresie rządów nazistowskich” Grażyną Gajewską i Marią Tomczak odbędzie się w środę, 23 listopada o godzinie 18 w Miejskim Ośrodku Kultury. W trakcie spotkania będzie można nie tylko porozmawiać i wysłuchać ponurej historii szpitali psychiatrycznych, które wcieliły się w rolę obozów do mordowania, ale także nabyć książkę, która z pewnością uzupełni współczesną wiedzę o ważnym fragmencie historii Gniezna. ALEKSANDER KARWOWSKI