Nie milkną echa konkursu ofert na udzielanie świadczeń zdrowotnych w Oddziale Chirurgii Ogólnej i Małoinwazyjnej, Poradni Chirurgicznej oraz Pracowni Endoskopii. Procedura konkursowa, przeprowadzona przez Zespół Opieki Zdrowotnej w Gnieźnie latem ubiegłego roku, znalazła się w przysłowiowym „ogniu kontroli”. Poszczególne organy – m.in. Wojewoda Wielkopolski i Najwyższa Izba Kontroli sprawdzają, czy przedmiotowy konkurs został przeprowadzony właściwie, zgodnie z obowiązującym prawem. Zdaniem m.in. gnieźnieńskich lekarzy oferta złożona przez Aleksandra Sowiera (SOWMED) w ogóle nie powinna zostać przyjęta. Dlaczego?
Przypomnijmy, latem ubiegłego roku Zespół Opieki Zdrowotnej w Gnieźnie ogłosił konkurs na udzielanie świadczeń zdrowotnych w Oddziale Chirurgii Ogólnej i Małoinwazyjnej oraz Pracowni Endoskopii. Ponieważ – zdaniem gnieźnieńskiego zespołu chirurgów – warunki rozpisane w specyfikacji konkursowej okazały się być dla gnieźnieńskich specjalistów „zaporowe”, do konkursu zgłosił się tylko jeden oferent: NZOZ SOWMED z Poznania. Przeciwnicy nowego rozwiązania wskazywali m.in., że kryzysowa sytuacja wniknęła nie tylko ze względów personalnych (ZOZ zrezygnował z pracy zespołu lekarzy specjalistów od lat związanych z Gnieznem, w ich miejsce zatrudnił specjalistów z zewnątrz), ale również ze względów finansowych (do momentu ogłoszenia konkursu na wynagrodzenia gnieźnieńskich lekarzy przeznaczane było 15% wypracowanego kontraktu z NFZ, firma SOWMED mogła oczekiwać wartości nawet do 25%, czyli o około 700 tys. zł więcej w ciągu jednego roku). Na nic zdały się rozmowy gnieźnieńskich chirurgów z dyrekcją ZOZ i starostą powiatu gnieźnieńskiego, nie pomogły apele radnych powiatowych, opinia Rady Społecznej ZOZ i próby poszukania kompromisu. Od 1 września zespół pięciu lekarzy od lat zatrudnionych na oddziale chirurgii zastąpili lekarze, związani z NZOZ SOWMED z Poznania. I mimo że dyrekcja ZOZ wielokrotnie tłumaczyła cały proces przeprowadzonego postępowania, wiele osób nadal ma wątpliwości, co do zasadności przeprowadzenia konkursu, jego formuły i ostatecznych wyników.
Kontrole „wewnętrzne” i skarga na dyrektora
Jeszcze we wrześniu zapadła decyzja, że procedurze konkursowej przyjrzy się Starostwo Powiatowe w Gnieźnie. Zaraz za tą decyzją pojawiła się następna – że konkurs zostanie zbadany przez Komisję Rewizyjną Rady Powiatu Gnieźnieńskiego (ta kontrola miała zostać przeprowadzona na przełomie listopada i grudnia ubiegłego roku). Pojawiła się również oficjalna skarga gnieźnieńskich lekarzy na dyrektora ZOZ, której przedmiotem miały stać się nieprawidłowości związane z przeprowadzeniem oraz następstwami postępowania konkursowego;w tym samym czasie pojawiła się także opinia Departamentu Organizacji Ochrony Zdrowia Ministerstwa Zdrowia, która nie rozwiewała wątpliwości w tym temacie. W związku z tym Komisja Rewizyjna w pierwszej kolejności zajęła się powyższą skargą: posiedzenie odbyło się 1 grudnia, a radni – członkowie komisji mieli za zadanie stwierdzić czy skarga lekarzy jest zasadna, czy też nie.
Na początku posiedzenia głos zabrał radny Robert Andrzejewski, przewodniczący komisji, który m.in. odczytał fragment pisma przesłanego przez kancelarię prawną, reprezentującą gnieźnieńskich lekarzy: – Postępowanie dyrektora szpitala doprowadziło do sytuacji, w której znacząco zwiększył się koszt wynagrodzeń lekarzy z poniżej 15% wartości kontraktu na oddziale chirurgicznym w 2015 roku do 25%. Dodatkowo w wyniku postępowania konkursowego prywatny podmiot otrzymał lukratywny, prowizyjny kontrakt w publicznym szpitalu, mogąc dowolnie i bez konieczności liczenia się z kosztami korzystać z bazy lokalowej, sprzętu oraz personelu szpitala dla osiągnięcia zysków. Co najważniejsze, dyrektor ZOZ po otrzymaniu opinii Departamentu Organizacji Ochrony Zdrowia Ministerstwa Zdrowia nie podjął żadnych skutecznych czynności, mających na celu eliminację nieprawidłowych rozwiązań, związanych z umową na świadczenie usług w oddziale chirurgicznym (…). Po tym rozpoczęto dyskusję, podczas której uczestniczący w obradach lekarze „skarżący” wskazywali podstawowe nieprawidłowości.
*Kod resortowy: „HC.1.3.3.”, czyli leczenie ambulatoryjne specjalistyczne…*
Zdaniem gnieźnieńskich chirurgów oferta złożona przez Aleksandra Sowiera nie powinna zostać przyjęta. Dlaczego? – Po pierwsze chodzi o wpis firmy doktora Aleksandra Sowiera w rejestrze podmiotów leczniczych i o kod resortowy: „HC.1.3.3.”; jest to kod resortowy, który uprawnia podmiot tylko do ambulatoryjnych świadczeń zdrowotnych. Jednoznaczna jest w tej kwestii zarówno opinia Ministerstwa Zdrowia, jak i opinia Narodowego Funduszu Zdrowia– wskazywał dr Ziemowit Kowalski cytując przy tej okazji m.in. wypowiedź Mileny Kruszewskiej, rzecznika prasowego Ministra Zdrowia udzieloną jednemu z ogólnopolskich wydawnictw medycznych, która stwierdza, iż: „podmiot leczniczy, wpisany do rejestru podmiotów wykonujących działalność leczniczą pod wyżej wymienionymi kodami może wykonywać wyłącznie ambulatoryjną działalność leczniczą, nie może udzielać stacjonarnych i całodobowych świadczeń zdrowotnych, w tym szpitalnych”. Dalej dr Ziemowit Kowalski wskazywał również na sytuację, która ma miejsce już po objęciu przez dra Aleksandra Sowiera oddziału. – To kwestia lekarzy rezydentów, samodzielnie dyżurujących na oddziale w Gnieźnie, podczas kiedy lekarz dyżurny pod telefonem znajduje się w Poznaniu. Czas dojazdu z Poznania w piątek o godzinie 17 wynosi 1,5 godziny. Urazowa laparotomia z powodu na przykład pęknięcia śledziony wymaga podjęcia decyzji i operacji w ciągu 15 minut. Tego rodzaju sytuacja – oby nie! – ma wielką szansę skończyć się potężnym nieszczęściem. Do tej pory było tak, że poddyżurny albo był na miejscu, albo na miejscu było kilkoro innych lekarzy, którzy w razie czego na poddyżur mogli dojechać. W tej chwili mamy zupełnie inną sytuację – mówił chirurg, w dalszych słowach wracając do tego, o czym już wielokrotnie była mowa wcześniej, m.in. do tematu zwiększonego dla nowych chirurgów kontraktu.
*Czy konkurs można było unieważnić?*
Podczas tego samego posiedzenia głos zabrał również dr Jaromir Dziel. – Ja bym dzisiaj namawiał do tego, żeby z wydawaniem wyroków poczekać, ponieważ zostały zaangażowane różne instytucje. W moim odczuciu chodzi o to, żeby ustalić, co jest zgodne z prawem, a co nie – mówił lekarz. – Niestety, dopiero po fakcie otrzymaliśmy opinię prawną z Departamentu Organizacji Ochrony Zdrowia Ministerstwa Zdrowia, że po pierwsze ich zdaniem taki konkurs w ogólnie nie powinien mieć miejsca, że w takiej sytuacji konkurs mógłby się odbyć wtedy, gdyby ten podmiot wziął cały oddział chirurgiczny: z kosztami, z blokiem operacyjnym, z personelem lekarskim itd. (…) Następna wątpliwość dotyczy tego, że normalną praktyką jest unieważnienie konkursu, jeżeli wpływa jedna oferta; ustawodawca pozwala na niepowtarzanie konkursu tylko wtedy, kiedy istnieje pewność, że w powtórzonym konkursie na tych samych warunkach nikt więcej nie wystartuje. Ta sytuacja też wymaga pewnej oceny. (…) Czy to była szczególna sytuacja? Była jakaś druga tajemnicza oferta, ja jej nigdy nie widziałem: podobno złożona po czasie, podobno za cienka i nie spełniająca wymogów oferty. Ale ktoś jeszcze złożył ofertę, czyli jakby odbył się drugi konkurs to może ten ktoś złożyłby już ofertę właściwszą. Poza tym myślę, że koledzy, którzy otworzyli oczy po pierwszym konkursie, kiedy powiedziano: „nie jesteście stroną, nie macie prawa wglądu, nie możecie się odwoływać”, być może w drugim konkursie zmobilizowaliby się do tego, żeby w tym konkursie wystartować. Potrzebna jest odpowiedź na pytanie: czy konkurs można było unieważnić, czy jednak należało go powtórzyć – zastanawiał się dr J. Dziel.
*I jeszcze o kodach resortowych…*
– Ostatnią, kluczową sprawą jest sprawa tych kodów resortowych, o których mówił dr Ziemowit Kowalski. Okazuje się, że w całej Polsce kontrole NIK wykazały, że podmioty mają wpis „ambulatoryjne lecznictwo”, a świadczą usługi stacjonarne. (…) Świadczenie usług poza zakresem wpisu jest karane. Czekam, żeby Wojewoda Wielkopolski odpowiedział nam na pytanie: czy jeżeli pan doktor Sowier, czy jego firma SOWMED, ma wpis „ambulatoryjne lecznictwo chirurgiczne”, może pracować i świadczyć usługi na oddziale. Jeżeli może: OK; na razie przedstawiciele NFZ i ministerstwa mówią, że nie. Ale to jest wpis Wojewody Wielkopolskiego i to Wojewoda Wielkopolski musi zareagować – mówił J. Dziel.
Na słowa obydwu lekarzy odpowiedziała uczestnicząca w posiedzeniu dr Ewa Jachimczyk, zastępca dyrektora ZOZ w Gnieźnie. – Sposób rejestru danej firmy nie był przedmiotem punktowanym w ofercie, nie był przedmiotem oceny prac komisji, tylko był wymaganym dokumentem, który należało dołożyć do oferty. Podobnie jak wymogiem formalnym w ofercie było ubezpieczenie podmiotu, ale nie podlegało ono ocenie komisji. Rodzaj kodu resortowego nie podlegał ocenie poprzez komisję konkursową– tłumaczyła dodając, że ten sam problem istnieje w szpitalach na terenie całego kraju, a i w samym Gnieźnie nie jest czymś nowym, jako przykład podając m.in. hemodynamikę, gdzie w 2012 roku odbyło się podobne postępowanie konkursowe.
Na wniosek radnego Dariusza Pilaka posiedzenie zostało odroczone do momentu uzyskania odpowiedzi od Wojewody Wielkopolskiego w sprawie możliwości świadczenia przez podmiot usług poza zakresem wykazanym w systemie resortowych kodów identyfikacyjnych dla zakładów opieki zdrowotnej. Posiedzenie ma być kontynuowane we wtorek, 24 stycznia.
Kolejne kontrole
Tymczasem z początkiem ubiegłego tygodnia do Zespołu Opieki Zdrowotnej wkroczyli urzędnicy z Najwyższej Izby Kontroli, którzy również – na wniosek posłanki Pauliny Hennig – Kloska – zajęli się sprawą konkursu. Cały czas trwa także kontrola Urzędu Wojewódzkiego w Poznaniu, której wyniki znane będą na przełomie stycznia i lutego. – Został już przygotowany protokół, a w czwartek, 19 stycznia otrzymaliśmy odpowiedź ze strony kontrolowanego podmiotu. Ewentualne wyniki kontroli będą znane po analizie tego dokumentu – przekazał w piątek, 20 stycznia Tomasz Stube, kierownik oddziału Mediów i Komunikacji Społecznej w Urzędzie Wojewódzkim w Poznaniu.
Krzysztof Bestwina, dyrektor Zespołu Opieki Zdrowotnej w Gnieźnie potwierdza, że mimo iż jest już gotowy protokół, kontrola z ramienia Wojewody Wielkopolskiego cały czas trwa, dlatego nie może udzielać żadnych szczegółowych informacji w tym zakresie; podkreśla jednak, że samych kontroli się nie obawia. – Jestem przekonany o tym, że to co robiliśmy, robiliśmy w zupełnie otwarty sposób, tu nie było żadnych tajemnic i żadnych nieprawidłowości – mówi i przypomina: – Zrobiliśmy postępowanie nie na własne życzenie i nie na własne potrzeby, tylko na wniosek chirurgów, to oni wymusili na nas ten konkurs, to oni na trzy dni przed terminem składania ofert odmówili przystąpienia do niego i to oni się wykluczyli z tego konkursu. Ja cały czas twierdzę, że wszystko robiliśmy transparentnie i uczciwie – stwierdza.
KINGA STRZELEC