Zaczerwienienia, ciemne plamy, pęcherze i blizny. Takie mogą być skutki zetknięcia się skóry człowieka i zwierzęcia z sokiem inwazyjnych barszczy, które w okresie upałów pojawiają się w każdym województwie w Polsce. Niezmiennie spotkać je można w Lubochni w okolicy cieku Wełnianki, płynącej z Osińca i wpadającej do jeziora Wierzbiczańskiego. Walka z nimi jest bardzo trudna, gdyż rośliny te mają silną zdolność regeneracji i są oporne na środki zwalczania roślin i chwastów.
Mierzy często prawie trzy metry wysokości, a ich kwiaty tworzą ogromne, wielokwiatowe baldachy przypominające parasole. Do naszej redakcji zgłosili się mieszkańcy działek rekreacyjnych w miejscowości Lubochnia, którzy zwracają uwagę, że problem barszczu Sosnowskiego lub kaukaskiego, ciągle jest w tych okolicach problemem. W okolicy cieku wodnego biegnącego w dole osiedla Sosnowego w Lubochni, 8 sierpnia faktycznie można było zastać kilka ok. trzymetrowych roślin przypominających niebezpieczny barszcz. Mimo że nie miały one koloru zielonego, jak często są prezentowane na zdjęciach poglądowych, to nie znaczy, że te rośliny są mniej groźne (obecnie mają właśnie dojrzałe owoce przypominające wyglądem uschniętą roślinę). Jak informują naukowcy prowadzący internetowy serwis barszcz.edu.pl, w lipcu i sierpniu w kwiatostanach dojrzewają nasiona, a długie pędy nie tracą nic ze swojej efektywności. „Suche łodygi i kwiatostany często są widoczne nawet podczas śnieżnych zim.***Barszcz Sosnowskiego i barszcz olbrzymi zawierają substancje toksyczne przez cały okres swojego życia – zarówno przed kwitnieniem, jak i w jego trakcie, a nawet gdy roślina zamiera – suche pędy i nasiona dalej mogą powodować przykre dolegliwości!” – ostrzegają.*
Sok świeżych roślin zawiera furanokumarynę – toksyczną substancję, która pełni funkcję obronną przed organizmami żywiącymi się roślinami. Jest ona szczególnie niebezpieczna pod wpływem promieni słonecznych. Wówczas powoduje bolesne poparzenia. Nie muszą one jednak wystąpić natychmiast po kontakcie z rośliną, gdyż pojawiają się często nawet 48 godzin później. Ich ślady w postaci zaczerwienień, ciemnych plam i blizn mogę się utrzymywać nawet przez kilka miesięcy. Kontakt z rośliną powoduje często nudności, bóle głowy i wymioty. Jak ostrzega Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Poznaniu, nie tylko bezpośredni kontakt z sokiem barszczu może być powodem oparzeń, ale także przebywanie w jego okolicy: „W upalne dni olejki eteryczne mogą parować z powierzchni roślin i unosić się w powietrzu, dlatego do poparzeń i innych groźnych efektów oddziaływania barszczy może dojść nawet bez bezpośredniego kontaktu z tymi roślinami” – alarmują urzędnicy ochrony środowiska.
Rośliny te są bardzo inwazyjne, stąd trudne do całkowitego wytępienia. Większość nasion rośliny spada w promieniu 4 metrów od niej, a one same ze względu na swoją wielkość, tworzą zacienienie, które eliminuje inne rośliny w pobliżu. Same nasiona bardzo łatwo są roznoszone przez zwierzęta, ciekami wodnymi oraz na ubiorze ludzi, stąd niezmiennie apeluje się o niepodchodzenie w pobliże roślin. Jeśli już zetkniemy się bezpośrednio z kaukaskimi barszczami należy niezwłocznie umyć skórę zimną wodą i nie wystawiać jej na działanie promieni słonecznych, powinno się także skontaktować z lekarzem celem uzyskania porady. Jak informuje Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska, występujące ogniska barszczy kaukaskich powinno się zgłaszać organom administracyjnym gminy lub miasta, na terenie którego występują. ALEKSANDER KARWOWSKI