Shadow

Ważny, człowieczy przystanek Marcelego Derengowskiego


Do choć chwilowego zatrzymania się, przystanięcia, zastanowienia, zaprosił widzów Marceli Derengowski, wybitny gnieźnieński artysta plastyk, który w MOK zaprezentował swoje najnowsze prace, jak zwykle opatulone filozofią zanurzoną w człowieczeństwie.
Inspirujący tytuł – „Przestrzenie i czas” – nosi wystawa w Dużej Galerii Miejskiego Ośrodka Kultury w Gnieźnie, której autorem jest wybitny gnieźnieński artysta plastyk Marceli Derengowski. Cała droga Derengowskiego opiera się na filozofii, próbach zrozumienia człowieka, pogodzenia się jego z losem i przez to znalezienia w życiu szczęścia. Jak sam autor mówił na wernisażu swojej wystawy 7 lipca, człowiek drepcze za szczęściem, które nie jest wcale w pieniądzach czy miejscach, ale właśnie w nim samym. Stąd można być twórczym i szczęśliwym także w Gnieźnie, do czego zachęcił licznie zebranych widzów. Wystawa prezentująca dorobek zaledwie dwóch pierwszych miesięcy tego roku, oparta jest na technice olejnej, a prezentuje 25 obrazów. To nowa droga, którą podąża Derengowski. – Ta droga jest niekończącą się podróżą, w której nigdy nie dobiegam do celu – mówi mistrz. – Wystawy są przystankami, ale między nimi wszystko się zmienia dookoła nas i zmieniam się ja sam, bo jestem lżejszy od tego świata – zauważa przytomnie. Odbiór bardzo ciekawych prac jest tym przyjemniejszy, że autor, krosna i płótna ubiera filozofią i życiem. Malarz by stać się artystą, musi utopić w farbie swoje patrzenie na świat, zagadki, pytania, rozterki, przemyślenia. Z obrazów na wystawie ten świat Derengowskiego bije bardzo wyraźnie, plastycznie, dzięki prostemu językowi pędzla. Tym razem odrzucił on abstrakcje figuratywne i zbliża się do widza. Choć ten język nie jest skomplikowany, to wyraża najważniejsze ludzkie odczucia jak tęsknota, miłość, przerażenie. Wszystko zaklęte jest w wielkim kosmosie, czymś niewyobrażalnym, w którym jesteśmy plamkami, niekiedy z niepotrzebnie napuszonym ego. Na szczęście u artysty tego niezdrowego ego nie ma ani grama. – Mam dość wyraźny, ale cichy cel tej wystawy. To prowokowanie widza do myślenia, zadumy nad sensem życia, istnienia, ale w danej chwili i czasie – zauważa M. Derengowski i dodaje: – Sztuka zawsze była odbiciem czasu, epoki, spełniała pewną rolę, a dziś jest trudna sytuacja, bo świat jest zupełnie inny, nie nadążamy za nim.
W obrazach prezentowanych na wystawie daje się odczuć wielkie pytanie autora. Pytanie o kondycję człowieka w tym momencie. Przypomina o tym choćby obraz haniebnego, terrorystycznego ataku na wieże World Trade Center, który przyniósł tysiące ofiar. Ten obraz to krzyk. Podobnie jak i wspaniały obraz zasnutego czerwienią pola bitewnego usłanego krzyżami. To ludzkie ręce czynią zło lub dobro i w tych rękach tkwi środek do zbawienia. Właśnie dobro jest przeciwwagą, która ukazuje ludzkie tęsknoty. Jasne, subtelne obrazy przedstawiające naturę, ludzi, harmonię, są ucieczką w ten lepszy świat. A wszystko kontrastuje w obrazach ukazujących planety, czyli tajemnicę niezgłębioną. To zło i dobro nikną w tej błękitnej przestrzeni, uświadamiają maleńkość ludzkiej egzystencji na planecie zwanej Ziemią. – Chcę zwrócić uwagę na problemy, które nas dotyczyły i dotyczą w XX i XXI wieku. Dokąd my zmierzamy – pyta autor i apeluje: – Szukajmy kluczy do odkrycia pokładów sztuki, satysfakcji z kontaktu z obrazem, choćby jednym. Jeśli tak będzie, będę bardzo zadowolony.
Jak mówi sam M. Derengowski, używa języka malarskiego, ponieważ on jest uniwersalny. Nie dzieli ludzi, nie kategoryzuje. – Jest zrozumiały przez wszystkich ludzi, bez względu na ich religię, wykształcenie, kolor skóry czy poziom egzystencji – podkreśla. Odnosi się tu wyraźnie do istoty człowieczeństwa, wzniesienia się ponad granice i podziały; odnalezienia porozumienia i odrzucenia konfliktów, bo wszyscy ludzie mają duszę, a sztuka może ją poruszać. Być może stąd pomysł, by obraz mimo prostego języka wyrazu, zintensyfikować kolorami. – Jestem kolorystą i lubię żyć w kolorze. Całe moje życie jest kolorowe. W ogóle świat jest kolorowy, tylko trzeba widzieć, zauważyć, dostrzec to – mówi skromnie Marceli Derengowski. Wszyscy chętni wzięcia udziały w artystycznej uczcie przy oglądaniu obrazów mistrza, mogą udać się do Dużej Galerii w MOK, a mają na to czas do końca wakacji.
ALEKSANDER KARWOWSKI