Są wierni, dostąpili w życiu zła, a jednak nie żywią do nikogo nienawiści. Obiecują dozgonną wdzięczność i wsparcie i nie są to czcze gesty. Właśnie ruszyli z kampanią wyborczą, która ma być uczciwa i uprzejma, a ich banery wieszane są tylko w miejscach legalnych. Poznaj swoich kandydatów na przyjaciela: oto Wafel, Aris, Boguś i Kora. Oni czekają na twój głos, tak jak ponad 80 ich towarzyszek i towarzyszy.
Kampania tych kandydatów w wyborach będzie pozytywna – zapewnia Tomasz Dzionek, miejski radny, który jest pełnomocnikiem sztabu. Jak zaznacza – lista jest długa, bo liczy sobie 85 pozycji, ale jej twarzami zostały Wafel, Aris, Boguś i Kora. Możecie banery z ich podobiznami znaleźć już w różnych punktach miasta. – Zapewniam, że ci kandydaci swoich wyborców nigdy nie zawiodą, zawsze będą wam wierni, nie zmienią zdania i przyniosą wam dużo szczęścia i radości. Zdecydowanie warto na nich zagłosować – apelował na pierwszym wiecu kandydatów Dzionek. Kandydat Aris miał niewesołą przeszłość. Został od swoich opiekunów odebrany interwencyjnie. Zaznał znęcania i bicia. – Jest bardzo wesoły, mimo krzywdy jaką zaznał w życiu od ludzi. Życie spędzał na uwięzi, ale mimo swojego wieku, pozbył się złych nawyków. Ma fajny kontakt z ludźmi.Ma ok. 8 lat, ale połowa życia jeszcze przed nim – mówi Ewelina Kwiatkowska, która przedstawiła kandydata mediom. Po chwili zaprasza do prezentacji Bogusia. Boguś jest przystojny i żywiołowy. Błąkał się jednak tygodniami po wsiach szukając domu. Niestety, z gospodarstw ludzkich był przepędzany. – Teraz jest wesoły i bardzo lubi ruch, zabawki, gryzaki i piłeczki. Bardzo lubi dzieci. Ma 3-4 lata. Świetnie nadaje się na towarzysza – zachęca pani Ewelina. Tuż za nim prezentuje się już Wafel. Kandydat ma 5 lat i sporo energii. Jest zainteresowany wszystkim co go otacza. – Idealnie nadawałby się na kanapowca – śmieje się jego pełnomocniczka Katarzyna Twardowska. – Jest przecudowny i uroczy – podkreśla. Na koniec przedstawiona zostaje Kora. Ona jest wyjątkowa, bowiem jest ambasadorką szczęścia i woli życia. – Była w stanie agonalnym, miała przetrącony kręgosłup, połamaną miednicę i była przymarznięta przez dwa tygodnie do pola. Tak konała po wypadku. Ważyła 10 kg, a dziś waży 22 kg. Z brzydkiego kaczątka wyrosła na pięknego łabędzia. Dzięki pracy lekarzy, rehabilitantów, dziś jest nie do poznania. Jest energiczna, więc potrzebuje kogoś, kto zapewni jej sporo ruchu, by przepracować z nią jej emocje. Mówimy na nią „zwariowana kruszyna” – śmieje się Ewelina Kwiatkowska. Głosy na swoich kandydatów można oddać w Schronisku dla Bezdomnych Zwierząt w Gnieźnie. Liczy się każdy głos na całą długą listę. Taki głos to pewna wygrana.
*W tych wyborach nie zapomnijmy o tych, którzy czekają na nasz głos najmocniej*
Wafel, Aris, Boguś, Orys czy Kora, oraz kolejnych ponad 80 innych psiaków, to psy, które los skierował do schroniska w Gnieźnie. Pełnomocniczki Ewelina i Kasia, to opiekunki w tym schronisku. Sercem oddane swojej działalności. – Pomysł, by ogłosić swoją listę kandydatów do adopcji zaczerpnęliśmy od radnego z Sosnowca, który na banerach wyborczych prezentuje pieski ze schroniska – mówi Tomasz Dzionek. – My nie bierzemy udziały w wyborach politycznych, więc właśnie nasza inicjatywa ma taką formę. Liczymy na pozytywny odzew, nie tylko w Gnieźnie i powiecie, ale może i w kraju. Banery z kandydatami schroniska wieszamy w mieście, ale w przeciwieństwie do polityków, robimy to tylko w legalnych miejscach i za zgodą właścicieli – dodaje radny. Z kolei Katarzyna Fikus, kierowniczka schroniska cieszy się z takiej inicjatywy. Jak mówi, dziś w schronisku przebywa 85 psiaków. – To ciągle za dużo. Infrastrukturę mamy na 60 zwierzaków. Mamy same kundelki, czyli najwspanialsze psy na świecie – uśmiecha się. By zaskarbić sobie serce psiaka trzeba najpierw wybrać się do schroniska, porozmawiać z opiekunami psów i opowiedzieć – jakimi warunkami się dysponuje, jaki ma się tryb życia. – Pomożemy dopasować psa do temperamentu opiekuna – mówi kierowniczka. Wypełnić trzeba też ankietę przedadopcyjną i już można powoli zaznajamiać się z psem, a pies z przyszłym opiekunem. Jeśli wszystko idzie jak po sznurku, razem opuszczają mury schroniska.
Gdy opadnie już kurz tych politycznych i wyborczych emocji i debat po 15 października, przestrzeń publiczna – jak pokazuje historia, dalej będzie zaśmiecona pstrokatymi banerami wiecznych kandydatów. Jak mówią Tomasz Dzionek i Katarzyna Fikus, warto je oddać na cele schroniska. Banery przydadzą się do izolowania podłoża i zabezpieczania kojców od wiatru i deszczu. Tak na pewno stanie się z banerami kandydatów ze schroniska. Czy w ślad za nimi pójdą inni kandydaci w wyborach do Sejmu i Senatu? Jak na koniec prezentacji mówi Tomasz Dzionek, psi kandydaci mają jednak pewną cechę, która politykom nie przystaje – są przekupni. Ale jak podkreśla – dobrą kiełbasą, a nie kiepską kiełbasą wyborczą. ALEKSANDER KARWOWSKI