To motto Barbary Parzęczewskiej, która po śmierci męża, z którym spędziła 38 lat, uważa, że każdego dnia trzeba żyć tak jakby jutra miało nie być. Skromna, uśmiechnięta, przebojowa i przesympatyczna, otwarta na ludzi i ich sprawy pomimo swojej żałoby. Do rozmowy nie trzeba było jej namawiać, chociaż ma już tak zwany status gwiazdy. Zapewnił jej to występ w telewizji, eliminacje w programie *The Voice Senior. Półfinał już w sobotę, 30 stycznia. *
Pani genialnie śpiewa. Pani ma muzykalność, energię, emocje i prawdę. Gdzie pani się ukrywała do tej pory – zapytała Alicja Majewska podczas eliminacji do programu *The Voice Senior*. -Wybrana piosenka przez mojego zmarłego męża, „Valerie” Amy Winehous, okazała się strzałem w dziesiątkę. Chociaż osobiście gustuję w jazzowych utworach i balladach. Muzyka to moja pasja i moje życie. Razem z mężem z muzyką związani byliśmy od zawsze. Przed jego poznaniem koncertowałam w Finlandii (1977 rok) i Stanach Zjednoczonych (1979-1980), gdzie chciałam zostać na stałe. Dobrze, że się tak nie stało, bo nie poznałabym mojego wspaniałego męża, z którym spędziłam prawie czterdzieści lat – mówi pani Barbara. – Nie wiem kto mnie zaraził muzyką, ona sama przyszła. Od dziecka było mnie wszędzie pełno. Kiedyś, na festynie, śpiewałam za torebkę landrynek piosenkę „Biedroneczki są w kropeczki”. Kiedy miałam 18 lat dostałam propozycję zaśpiewania na Festiwalu Piosenki Radzieckiej. Wykonałam dwie piosenki i dostałam nagrodę Radia i Telewizji. Od tego momentu zaczęła się moja przygoda z muzyką. Śpiewałam także na wieczorkach tanecznych – wspomina uczestniczka programu talent show.
Pani Barbara udział w programie zawdzięcza swojemu mężowi. Para poznała się 1 kwietnia w Niemczech w 1981 roku w jednym z niemieckich hoteli, gdzie z kapelą miała śpiewać i grać podczas wieczorków tanecznych. – Mój Irek stał na schodach, kiedy weszłam z walizkami do hotelu. W pierwszej chwili niczym mnie nie urzekł, zwykły facet z brzuszkiem. Jednak zaiskrzyło– wspomina pani Barbara. Pan Ireneusz też był muzykiem. Był pasjonatem i nauczycielem muzyki. – Dalsze lata spędziliśmy również w Niemczech grając podczas dancingów. Z daleka od rodziny, wychowując czterech synów. Talent po nas odziedziczyła tylko jedna wnuczka Marlena. To właśnie mężowi zawdzięczam, że mogę być z wami. Powiedział do mnie „Idź i wygraj” – zdradziła pani Barbara na planie The Voice Senior. „Prawie 40 lat czekałem, żeby cię pokazać światu” – podkreślał mąż pani Barbary. *Niedługo po nagraniu uczestniczka The Voice Senior straciła męża. *Sielankę w ich małżeństwie niespodziewanie przerwała choroba. – Mój mąż miał trzy udary mózgu. Jakby tego było mało, we wrześniu 2019 zdiagnozowano u niego raka lewego płuca. Zmarł w listopadzie ubiegłego roku. Nie wiem, czy sobie z tym poradzę. To tak, jakbym straciła połowę siebie. Mój kochany małżonek przede wszystkim bił mi brawo, a później mówił „jaka jesteś ładna…”. Codziennie rano. Miałam dużo szczęścia, że go miałam – mówi wzruszona pani Barbara.
– Muzyka, śpiewanie to jest coś przepięknego. Daje mi siłę w życiu. Nie czuję, że się starzeję – pociesza się „seniorka”. Jej talent wokalny będzie można podziwiać w kolejnych odcinkach programu. Przypomnijmy. Po swoim występie podczas przesłuchań w ciemno pani Barbara mogła wybierać spośród trzech trenerów: Andrzeja Piasecznego, Alicji Majewskiej oraz Witolda Paszty. Ostatecznie zdecydowała się zasilić drużynę „Piaska”. Szczęście mają także ci, którzy mogli posłuchać pani Barbary w październiku ubiegłego rokuna scenie witkowskiego Centrum Kultury. Brała także udział w niemieckim programie The Voice Senior. Podczas koncertu publiczność mogła posłuchać licznych światowych, jak i polskich znanych przebojów, które pani Barbara przygotowała wraz z swoim mężem, co podkreśliła podczas koncertu. Zgromadzona publiczność żywiołowo reagowała i włączała się do wspólnego śpiewania. Do tematu wrócimy po 6 lutego, ponieważ wtedy będzie już wiadomo, czy Barbara Parzęczewska zakwalifikowała się do finału.
EWA SOCHA